Zegarek jako dzieło sztuki mikromechaniki zasługuje, żeby być w centrum uwagi – mówi Dariusz Chlastawa, prezes Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków i wiceprezes sieci komórkowej Premium Mobile, gość programu Pawła Rożyńskiego.
Gość przypomniał, że zegarek Nowaka, jednego z ministrów byłego rządu, stał się politycznym gwoździem do trumny. – Wywołało to atmosferę ostrożności i czołowi politycy nie bardzo chcą mieć mega luksusowe i kłujące w oczy zegarki – mówił Chlastawa.
Zaznaczył, że biznes zaczął dostrzegać zegarki. – Dla mężczyzny oprócz dodatków do formalnych strojów, typu spinki do mankietów, nie ma za wiele fajnych gadżetów, którymi można się cieszyć – stwierdził.
Oscar Wilde mówił, że „mężczyzn od chłopców odróżnia cena ich zabawek”. – Zegarek to pewnego rodzaju zabawka dla nas. Po transformacji ustrojowej w Polsce, wyznacznikiem męskich zabawek były samochody. Na szczęście coraz częściej ludzie biznesu doceniają zegarki. Noszą coraz lepsze zegarki i interesują się nimi – tłumaczył gość.
Podkreślił, że kompromitujące jest noszenie podróbki, szczególnie jeżeli robią to ludzie świadomi. – Na szczęście coraz mniej tego widać – ocenił.
Polski rynek zegarków luksusowych w 2017 r. osiągnął obroty 111 mln zł i kilkunastoprocentowy wzrost. – Rok do roku są cały czas wzrosty. Nie tylko jeśli chodzi o wolumen. Liczba sklepów, dystrybutorów, marki, które wchodzą na rynek, monobrendowe butiki, zainteresowanie mediów, reklamy w czasopismach – tego wszystkiego z roku na rok jest coraz więcej. To jest dobre, bo rośnie zegarkowa świadomość. Zegarek jako dzieło sztuki mikromechaniki zasługuje, żeby być w centrum uwagi – mówił Chlastawa.
W sprzedaży, przez pryzmat liczby sztuk królują budżetowe firmy. – Pod względem wolumenu ta masa zegarków klasy niesuperluksusowych jednak przeważa – podał gość.
Zaznaczył, że są różne definicje luksusowych zegarków. – Zależy to m.in. od poziomu zamożności społeczeństwa. Poziom kilkunastu tys. zł świadczy o tym, że zegarek jest lepszej klasy. Jest też poziom abstrakcyjnego hiperluksusu, gdzie zegarki zaczynają się od 1 mln zł. Ostatnio na aukcji Rolex Daytona Paula Newmana sprzedał się za prawie 100 mln zł – tłumaczył.
Przyznał, że synonimem luksusu cały czas jest Rolex. – Jest on fenomenem pod względem mocy marki. Gdziekolwiek na świecie, każdy wie, co to jest Rolex. Rolex produkuje 800 tys. zegarków rocznie, inne firmy z góry piramidy prestiżu produkują 20-40 tys. rocznie. Rolex jednak potrafi zachować jakość przy tej skali produkcji – mówił Chlastawa.
Przypomniał, że w pierwszej trójce piramidy prestiżu zegarków jest Audemars Piguet, Vacheron Constantin i Patek Philippe.
Gość zaznaczył, że cały czas powstają nowe marki, w Polsce również. – Wciąż można zaistnieć na tym rynku – stwierdził.
– Nasz przemysł zegarmistrzowski wraz z fabryką Błonie zmarł. Szkoły zegarmistrzowskie się pozamykały i nie ma tego zawodu. Jednak jest kilka firm jak reaktywowane Błonie, Xicorr czy Balticus – dodał.
Chlastawa tłumaczył, że do zaistnienia za granicą trzeba dużego kapitału. – Trzeba pokazać się na jednych z wiodących targów. To wymaga zainwestowania bardzo dużych pieniędzy. Nie jest prosto się przebić. Co innego Apart, który pokazuje się od paru lat na targach w Bazylei, również z portfolio własnych marek. Oni mają jednak zupełnie inne możliwości finansowe – tłumaczył.
– Polskie mikrobrandy będą musiały iść w kierunku przejścia przez media społecznościowe i marketingu szeptanego – dodał.
Gość przyznał, że większość zegarków raczej traci na wartości.
– Rynek inwestowania w zegarki jest trudny i wymaga specjalistycznej wiedzy. Luksusowy zegarek, automatycznie, po kilkudziesięciu latach nie będzie droższy. Takich zegarków jest mało. Trudno przewidzieć które zegarki zyskają, podobnie jak kursy walut – mówił.
– Są modele skazane na powodzenie, ale one są wyprzedane zanim jeszcze się pokażą – dodał Chlastawa.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.