Muzeum Warszawy na swojej stronie opublikowało tekst Konrada Niemiry pt. „Rynek sztuki w Warszawie czasów Stanisława Augusta” (www.muzeumwarszawy.pl). Artykuł dotyczy odległych czasów, ale zawiera wiele aktualnych wątków. Lektura pozwala lepiej zrozumieć krajowy rynek po 1989 roku, przyczyny jego zacofania, prowincjonalność, jedynie lokalne znaczenie. Czy tamten słaby start do dziś ma wpływ na kondycję rynku? Na stronie muzeum na dole klikamy hasła „Almanach Warszawy”, następnie „aktualny numer” i w tomie 12. znajdziemy lekturę obowiązkową.
Jak w nowoczesnym wnętrzu zakomponować zabytki? Fot. Antykwariat Connaisseur Warszawa
Warto sprawdzić: Ile kosztuje nieśmiertelność? Portret tylko dla elity
Marnie wypadamy
Dominują problemy ekonomiczne i socjologiczne. Autor przebadał europejskie archiwa. Czytamy diagnozę rynku dóbr luksusowych w Warszawie w XVIII stuleciu. Już wtedy zakup luksusowych przedmiotów (antyków, obrazów, rzeźb) był dowodem przynależności do elity. W kręgach władzy obowiązkiem było otaczanie się na co dzień sztuką.
Elita kupowała sztukę na kredyt. Przy świecach odbywały się nawet czterodniowe aukcje, gdy dziś wielodniowe aukcje są u nas nowością. W XVIII i XIX wieku stołeczny rynek nie otworzył się na lokalnych artystów. Handlowano obcym malarstwem, gdy teraz handluje się prawie wyłącznie polonikami.