Cyfrowe portfele podbijają rynek – korzysta z nich już ponad pół miliona Polaków. Widać więc, że nowinek technologicznych w płatnościach się nie boimy. Ba! My kochamy takie innowacje! I dobrze, bo cyfrowy portfel to nie tylko ogromna wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo.

Wszystko w zasadzie kontrolujemy za pomocą aplikacji w smartfonie, który przekształca się dzięki temu w… kartę zbliżeniową. Telefon dzisiaj niemal zawsze mamy pod ręką, zatem dzięki temu klasyczny portfel wypchany kartami i (o zgrozo!) gotówką możemy spokojnie zostawić w domu. Jak płacimy? Tak samo jak zwykłą kartą zbliżeniową, tylko zamiast plastiku przykładamy smartfon. Poza tym wielkiej różnicy z klasyczną „zbliżeniówką” nie ma. Wszystkie transakcje przeprowadzone w ten sposób są zapisywane na koncie, tak samo jakbyśmy płacili kartą.

Zauważalna natomiast różnica (na korzyść cyfrowego portfela) jest już jednak w bezpieczeństwie. Płacąc kartą, dzielimy się ze sklepem naszym numerem i danymi. Płacąc za pomocą np. Apple Pay czy Google Pay, generujemy jednorazowe numery na czas pojedynczych transakcji. Dzięki temu przestają nas dotyczyć popularne wciąż niestety przestępstwa, takie jak skimming (kopiowanie zawartości karty) czy carding (kradzież informacji umieszczonych na karcie). Blokada smartfona, zdejmowana kodem bądź odciskiem palca, skutecznie zabezpiecza nas też w momencie, gdyby urządzenie wpadło w niepowołane ręce. Na pieniadze.rp.pl przyglądamy się takim rozwiązaniom i sprawdzamy, na co zwrócić uwagę, korzystając z cyfrowych portfeli.

Ponadto w numerze ważny temat zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Pozostając w temacie bezpieczeństwa płatności, piszemy o tym, co zrobić, jeśli po naszym wymarzonym urlopie np. w Egipcie zauważymy, że z naszej karty zniknęło więcej pieniędzy, niż wynikało z zawartych transakcji.