Dwa lata temu ktoś w Katowicach znalazł 42 900 zł, 4 tys. euro i 300 dol., w sumie ok. 63 tys. zł. Gotówka została oddana do miejscowego Biura Rzeczy Znalezionych. Może tam leżeć dwa lata, a tyle upłynęło w miniony poniedziałek.
O sprawie głośno się zrobiło dwa tygodnie temu, gdy katowicki ratusz podał, że szuka właściciela pieniędzy. Od razu przekazano, że jeśli się nie znajdzie, to pieniądze trafią do znalazcy. – Wpłynęły do nas zgłoszenia od osób, które twierdzą, że są właścicielami gotówki. Pojawiła się też nowa dokumentacja, która musi być wnikliwie przeanalizowana, w związku z czym procedura związana z ustaleniem co dalej z pieniędzmi się wydłuży – mówi Sandra Hajduk.
Czytaj więcej
Jeśli w oddziale banku znajdziemy gotówkę lub cudze dokumenty powinniśmy skontaktować się z policją, a nie z bankowcami. Ci przyjmą od nas cudzą kartę, lub pieniądze znalezione w bankomacie.
Jak przyznaje Sandra Hajduk, gotówka dość często trafia do Biura Rzeczy Znalezionych, chociaż najczęściej nie są to duże kwoty. – W tej chwili, poza przywołaną kwotą, w Biurze Rzeczy Znalezionych znajdują się także: kwota 10 260 zł oraz 380 dolarów, 8450 zł i 3060 zł. Wydanie przedmiotu z depozytu następuje po okazaniu dokumentu tożsamości, dokumentu potwierdzającego własność lub określeniu cech charakterystycznych rzeczy, podaniu przybliżonego miejsca i daty zgubienia. Zgodnie z przepisami – rzecz znaleziona, która nie zostanie przez osobę uprawnioną odebrana w ciągu roku od doręczenia jej wezwania do odbioru, a w przypadku niemożności wezwania w ciągu dwóch lat od dnia jej znalezienia, staje się własnością znalazcy. – W przypadku gdyby znalazca nie odebrał rzeczy w wyznaczonym terminie, prawo własności przechodzi na własność gminy – mówi Sandra Hajduk.
Jak przekazał nam Michał Kasprzak, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Katowicach, znaleziona gotówka, która w sposób przewidziany obowiązującymi przepisami prawa trafi do znalazcy, będzie stanowić jego przychód podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych.