Przez ostatni rok WIG20 stracił na wartości ponad 15 proc. Załóżmy jednak, że według naszej prognozy kolejne 12 miesięcy będzie dużo lepszym okresem dla największych spółek z warszawskiej giełdy. Chcemy więc zarobić na naszych przewidywaniach odnośnie WIG20, ale nie jesteśmy pewni, które dokładnie spółki będą najwięcej zyskiwały. Natomiast zakup akcji wszystkich 20 firm nie do końca nam się podoba m.in. dlatego, że już na starcie ponosimy koszty prowizji związanych z nabyciem akcji tylu spółek.
Może więc warto rozważyć zakup kontraktu terminowego na WIG20? Tu pojawiają się kolejne niedogodności. Instrument ten – m.in. ze względu na dźwignię finansową – jest bardzo ryzykowny i jego wykorzystanie jest wskazane raczej przy inwestycjach krótkoterminowych.
Rozwiązaniem naszego problemu mogą być fundusze ETF (Exchange Traded Funds – ang.). Jest to rodzaj otwartych funduszy inwestycyjnych, odwzorowujących wyniki określonego indeksu rynkowego. Najczęściej są to główne indeksy giełdowe, ale nie tylko. ETF-y mogą też odwzorowywać zachowania innych inwestycji, np. notowania poszczególnych surowców.
Rozwiązanie warte uwagi
Od 2010 roku ETF-y występują również na warszawskiej giełdzie. Pierwszym z nich był ETF odwzorowujący indeks WIG20. Rok później powstały dwa kolejne: fundusz imitujący zachowanie niemieckiego indeksu DAX oraz ETF na amerykański S&P500.
Niestety, na tym nasza giełda poprzestała. Od 2011 r. nie pojawił się żaden nowy fundusz tego typu. A szkoda, ponieważ inwestowanie za pośrednictwem ETF-ów ma wiele zalet. Przede wszystkim jest dość tanie oraz – w porównaniu do kontraktów terminowych, opcji czy kontraktów CFD (Contract For Difference – ang.) – w miarę bezpieczne, gdyż nie ma tu dźwigni finansowej.