Minister nie zbankrutuje, a płaci całkiem nieźle

Chcesz, żeby zysk z inwestycji był pewny i przynajmniej trochę przewyższał wskaźnik inflacji? Powinieneś zainteresować się obligacjami oszczędnościowymi. W wyznaczonym terminie minister finansów na pewno wykupi papiery. Niestety, może okazać się, że realny zysk (po uwzględnieniu inflacji oraz podatku), i to niewielki, przyniosą tylko dwa rodzaje papierów.

Publikacja: 01.05.2018 17:05

Minister nie zbankrutuje, a płaci całkiem nieźle

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Oprocentowanie depozytów bankowych wynosi teraz standardowo (pomijając promocje) ok. 1 – 2 proc. w skali roku. Można upolować wyższe stawki, przekraczające 3 proc. rocznie, ale z takiej propozycji na ogół można skorzystać tylko raz (są przygotowywane dla nowych klientów) i to na warunkach banku (np. nowe środki, założenie konta, ograniczona kwota wkładu, krótki okres depozytu, skorzystanie z bankowości mobilnej). Nie każdemu chce się ciągle studiować tabele z oprocentowaniem i przenosić oszczędności z jednej instytucji do innej (zresztą liczba potencjalnych takich operacji jest mocno ograniczona).

Poszukujący wyższych zysków inwestorzy nie mają wielkiego wyboru, jeśli chcą lokować pieniądze ostrożnie (dla wielu osób fundusze inwestycyjne są zbyt ryzykowne). Dlatego wielu skusiło się choćby na obligacje GetBacku (atrakcyjne odsetki i wzbudzająca zaufanie nazwa: obligacja). Natomiast wciąż stosunkowo mało popularne są w pełni bezpieczne i nie najgorzej oprocentowane obligacje skarbowe.

Jeśli już, to dwulatki

W marcu 2018 r. Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje oszczędnościowe o łącznej wartości 864 mln zł (przez cały pierwszy kwartał 2,9 mld zł). Jak kwota ta ma się do wartości depozytów gospodarstw domowych zgromadzonych w bankach. Otóż według danych NBP, w grudniu 2017 r. mieliśmy ulokowane w bankach 693,4 mld zł (w tym na depozytach terminowych – 293,2 mld zł). Przez jeden miesiąc, od listopada 2017 r., wartość wkładów ogółem wzrosła o 7,8 mld zł. Na zakup obligacji przeznaczamy więc mało imponujące kwoty w relacji do wszystkich oszczędności. Z szacunków Analiz Online wynika, że w drugiej połowie 2017 r. obligacje stanowiły mniej niż 2 proc. oszczędności Polaków (dla porównania: depozyty – ponad 54 proc.).

W marcu 2018 r. największym zainteresowaniem cieszyły się dwulatki. Wydano na nie 300,6 mln zł (35-proc. udział w strukturze sprzedaży). Popularnością cieszyły się również papiery trzymiesięczne (28 proc.) oraz czteroletnie (27 proc.). Stosunkowo rzadko wybierane były dziesięciolatki (8 proc.) oraz trzylatki (1 proc.). Na zakup obligacji rodzinnych przeznaczono tylko 2,7 mln zł, ale są one dostępne wyłącznie dla beneficjentów programu rodzina 500+.

Oprocentowanie najbardziej popularnych dwulatek wynosi 2,1 proc. w skali roku. Niższe odsetki są wypłacane tylko od papierów trzymiesięcznych (1,5 proc.). Dlaczego właśnie te dwa rodzaje obligacji, z najniższymi stawkami, są preferowane przez inwestorów? Odpowiedź jest prosta. Polacy najchętniej lokują pieniądze na krótkie terminy.

Czy faktycznie zarobimy

A które papiery należałoby wybrać, kierując się wyłącznie rzeczywistą opłacalnością? W naszych wyliczeniach założyliśmy, że w kolejnych okresach odsetkowych oprocentowanie trzylatek będzie takie jak w pierwszym okresie, natomiast inflacja – istotna przy szacowaniu rentowności inwestycji w czterolatki i dziesięciolatki – do 2020 r. będzie utrzymywać się na średnim poziomie z lat 2018 – 2020, czyli będzie wynosić 2,6 proc. (przyjęliśmy wskaźniki inflacji prognozowane przez NBP).

Okazało się, że nadzieję na realny zysk mogą mieć tylko inwestorzy posiadający obligacje czteroletnie (1,5 proc. w całym okresie umowy, 0,4 proc. w skali roku) oraz dziesięcioletnie (8,4 proc. w okresie umowy, 0,8 proc. w skali roku). Pozostałe papiery przyniosą realne straty: trzymiesięczne – 0,9 proc. w skali roku, dwuletnie – 0,7 proc., trzyletnie – 0,8 proc.

Można wycofać pieniądze

Zaletą czterolatek i dziesięciolatek jest to, że ich oprocentowanie w kolejnych rocznych okresach jest uzależnione od inflacji (do wskaźnika inflacji dodawana jest stała marża w wysokości odpowiednio 1,25 i 1,5 proc.). Powinniśmy więc zarabiać powyżej inflacji, ale zyskiem musimy podzielić się z fiskusem (19-proc. podatek). Przewaga dziesięciolatek dodatkowo polega na tym, że odsetki są dopisywane do kapitału (kapitalizowane) co roku i powiększają w ten sposób kwotę podlegającą oprocentowaniu.

Zatem jeśli przy zakupie obligacji kierujemy się przede opłacalnością inwestycji, powinniśmy wybierać papiery dziesięcioletnie, ewentualnie czteroletnie. Obligacje każdego rodzaju (dowolną część posiadanego pakietu) możemy przedstawić do przedterminowego wykupu. W przypadku większości papierów za taką operację płaci się 70 gr od sztuki, a przy dziesięciolatkach – 2 zł (zawsze nie więcej, niż wynoszą naliczone odsetki). Pieniędzy nie zamrażamy więc na wiele lat bez żadnej możliwości wycofania się z inwestycji, choć koszt przedterminowego wykupu dziesięciolatek można uznać za spory. Długiego terminu inwestycji nie musimy się bać także dlatego, że mamy pewność, że Ministerstwo Finansów obligacje wykupi.

Jakie obligacje mamy do wyboru

*Trzymiesięczne o stałym oprocentowaniu; stawka dla emisji sprzedawanej w maju 2018 r. wynosi 1,5 proc. w skali roku.

*Dwuletnie o stałym oprocentowaniu ze stawką 2,1 proc. w skali roku (emisja majowa).

*Trzyletnie o zmiennym oprocentowaniu wyliczanym na podstawie stawki WIBOR 6M (obowiązuje na rynku międzybankowym); oprocentowanie zmienia się co pół roku; w przypadku emisji z maja 2018 r. wynosi przez pierwsze pół roku 2,2 proc. w skali roku; odsetki są wypłacane co pół roku.

*Czteroletnie o zmiennym oprocentowaniu; stawka zmienia się co roku; jest ustalana na podstawie sumy wskaźnika inflacji i marży w wysokości 1,25 proc.; oprocentowanie emisji majowej w pierwszym roku wynosi 2,4 proc.; odsetki są wypłacane co 12 miesięcy.

*Dziesięcioletnie o zmiennym oprocentowaniu; konstrukcja jest bardzo podobna jak przy czterolatkach: stawka zmienia się co roku i zależy od inflacji; podstawowe różnice są dwie: marża dodawana do inflacji wynosi 1,5 proc., a odsetki są co roku kapitalizowane; oprocentowanie majowej emisji wynosi 2,7 proc. w pierwszym roku.

*Rodzinne obligacje sześcioletnie oraz dwunastoletnie o zmiennym oprocentowaniu, skonstruowane podobnie jak dziesięciolatki; można je kupić wyłącznie za pieniądze z programu Rodzina 500+; oprocentowanie sześciolatek wynosi teraz 2,8 proc. w pierwszym rocznym okresie (marża w kolejnych latach 1,75 proc.), a dwunastolatek – 3,2 proc. (marża 2 proc.).

*Wszystkie rodzaje obligacji oszczędnościowych kupuje się w placówkach PKO BP lub w punktach obsługi klientów DM PKO BP, przez internet, za pośrednictwem konta Inteligo albo przez telefon.

*W ten sam sposób można zgłosić papiery (dowolną liczbę) do przedterminowego wykupu. Wtedy wartość narosłych odsetek zostanie pomniejszona o opłatę wynosząca od kwietnia 2015 r. 70 gr za każdą sztukę obligacji dwu-, trzy- i czteroletniej oraz 2 zł za każdą obligację dziesięcioletnią. W przypadku obligacji trzymiesięcznych opłaty nie ma, ale odsetki nie zostaną naliczone.

*Wartość nominalna każdego papieru wynosi 100 zł. Tyle płacimy przy zakupie. Trochę niższa cena, z reguły 99,90 zł, obowiązuje wtedy, gdy nabywamy obligacje w drodze zamiany, czyli płacąc za nie pieniędzmi, jakie się nam należą z wykupu papierów ze starej emisji.

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10