Reklama
Rozwiń

Lokaty najsłabsze od lat

Powrót inflacji oraz spadek cen depozytów powodują, że oszczędzanie na lokacie przynosi realne straty. W skali całego sektora mogą one sięgnąć 7 mld zł.

Publikacja: 19.02.2017 19:46

Lokaty najsłabsze od lat

Foto: Fotorzepa/Sławomir Mielnik

O ile powrót inflacji okazał się korzystny dla rynku akcji i przełożył się na wzrost notowań spółek na GPW (głównie banków i firm surowcowych), o tyle dla oszczędzających na lokatach wzrost wskaźnika cen oznacza realny spadek wartości zgromadzonego kapitału (w poprzednich miesiącach było odwrotnie: deflacja powodowała realny wzrost dochodów z lokat).

Realne straty z lokat

Według GUS inflacja w styczniu wynosiła 1,8 proc. w ujęciu rok do roku, tymczasem z danych NBP wynika, że średnie oprocentowanie nowo zakładanych depozytów gospodarstw domowych ogółem w grudniu sięgnęło tylko 1,5 proc. (dla firm było to zaledwie 1,2 proc.). Według prognoz już za parę miesięcy inflacja może przyspieszyć do 2 proc., w III kwartale zaś może być już wyraźnie wyższa od celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc.

Ale oprocentowanie lokat bankowych najpewniej nie wzrośnie, bo na podwyżki oficjalnych stóp procentowych jeszcze się nie zanosi (według oczekiwań ekspertów Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy najwcześniej na początku przyszłego roku).

Oznaczać to będzie, że realne oprocentowanie lokat będzie ujemne i przez pewien czas może sięgnąć nawet -1 proc. Wartość złotowych depozytów oraz innych zobowiązań banków i SKOK-ów wobec gospodarstw domowych pod koniec 2016 r. wyniosła 665 mld zł, więc realnie wartość oszczędności stopnieje o ok. 6,5 mld zł (nie uwzględniając wpłat zasilających depozyty w kolejnych miesiącach).

Z naszej analizy wynika, że nadchodzące miesiące przyniosą utrzymujące się realne oprocentowanie (przy założeniu, że będzie to -1 proc.) najniższe od kilkunastu lat. Co prawda w maju 2011 r. wskaźnik ten spadł do 1,2 proc., ale tylko chwilowo za sprawą skoku inflacji do 5 proc.

Struktura oprocentowania oszczędności Polaków w bankach nie jest jednak jednolita. Z kwoty 665 mld zł aż 54 proc. (rekordowy poziom i w ostatnich miesiącach systematycznie rośnie) stanowią depozyty bieżące (rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe, konta osobiste), zaś pozostałe 46 proc. to depozyty terminowe (wyżej oprocentowane lokaty). Te pierwsze są bardzo nisko oprocentowane (to tzw. osad bankowy) – średnio na poziomie zaledwie 0,5 proc. rocznie, co powoduje, że już teraz ich realne oprocentowanie wynosi średnio 1,3 proc.

– Niskie oprocentowanie lokat oraz brak atrakcyjnych alternatyw inwestycyjnych spowodowały, że klienci pozostawiają środki na ROR-ach lub kontach oszczędnościowych. To zjawisko jest pozytywne dla wyniku odsetkowego banków ze względu na możliwość obniżenia kosztów finansowania – tłumaczy Mateusz Krupa, analityk Erste Securities. W najbliższych miesiącach oczekuje kontynuacji tego trendu.

Podobnego zdania jest Tomasz Wyłuda, doradca inwestycyjny w ING BSK. – Ujemne realne stopy procentowe na lokatach bankowych mogą potrwać nawet kilka kwartałów. RPP nie będzie chciała podwyższać stóp procentowych zbyt wcześnie, aby pobudzić gospodarkę – podkreśla.

Jak się bronić

Możliwości ochrony przed inflacją jest kilka, a ich wybór powinien być uzależniony od skłonności do ryzyka, a także czasu, na jaki możemy ulokować nasz kapitał.

Dla ceniących bezpieczeństwo ciekawą propozycją są lokaty strukturyzowane: zazwyczaj przy pełnej ochronie kapitału dają możliwość osiągnięcia zysku wyższego niż na standardowych lokatach, pod warunkiem spełnienia się zakładanego scenariusza inwestycyjnego (np. osiągnięcia danego poziomu przez kurs waluty, surowca czy indeksu akcyjnego).

Zdaniem BGŻOptimy inne ciekawe rozwiązanie to fundusze rynku pieniężnego, które wypracowują zyski na poziomie zbliżonym do lokat. W przeciwieństwie do nich możemy w każdej chwili wycofać środki, nie tracąc wypracowanego zysku.

Inną propozycją dla ostrożnych klientów, choć już bardziej ryzykowną od lokat, są obligacje korporacyjne. – Na polskim rynku istnieje dość szeroka oferta tych instrumentów. Jeżeli inwestor jest w stanie zaakceptować umiarkowane ryzyko, to ma szansę zarobić ok. 4–6 proc. rocznie, głównie na spółkach z sektora finansowego i deweloperskiego – mówi Jarosław Sojka z DM Michael/Ström.

Ale przy zakupach obligacji należy się liczyć z tym, że jest to inwestycja o niskiej płynności. Zarówno kupowanie, jak i sprzedawanie ich trwa kilka lub kilkanaście dni. Może to mieć pewne znaczenie przy podejmowaniu decyzji, jakie środki mamy zamiar przeznaczyć na tę inwestycję.

Im wyższe oprocentowanie obligacji oferuje firma, tym zwykle wyższe ryzyko (upadłość takiego podmiotu oznacza nie tylko brak należnych odsetek, ale także stratę zwykle całego zainwestowanego kapitału). Dlatego mniej doświadczeni inwestorzy powinni powierzyć pieniądze profesjonalnym zarządzającym. Dobry fundusz obligacji korporacyjnych nie tylko jest w stanie zbadać kondycję danej spółki, ale ma także mocno zdywersyfikowany portfel.

Dla inwestorów gotowych na wyższe ryzyko, ale i na znacznie wyższe zyski, alternatywą jest rynek akcji. WIG przez trzy miesiące urósł już o prawie 25 proc. Pierwszych pięć tygodni tego roku było na GPW najlepsze od pięciu lat, a jeżeli dodamy do tego także grudzień, to tak silnych zwyżek nie widzieliśmy na giełdzie od 2007 r.

Banki skrupulatnie korzystają z taniego pieniądza

Duży napływ depozytów i przyrost osadu – czyli środków leżących na bardzo nisko oprocentowanych rachunkach oszczędnościowo-rozliczeniowych i kontach osobistych – pozwolił bankom w 2016 r. (mimo braku spadku oficjalnych stóp procentowych) na obniżanie oprocentowania lokat i depozytów, co przełożyło się na redukcję kosztów finansowania sektora do 1,35 proc. z 1,62 proc. w 2015 r. Miało to wymierny wpływ na poprawę marży odsetkowej netto, a w konsekwencji wyniku odsetkowego, decydującego o zyskowności banków. Według analityków Erste Securities banki w tym roku wciąż mają miejsce do cięcia oprocentowania depozytów – widać to w danych sektorowych za grudzień 2016 r., kiedy oprocentowanie nowych depozytów dla gospodarstw domowych spadło do 1,5 proc.n a firmowych do 1,2 proc. (dwa lata temu było to odpowiednio 2,2 proc. i 1,9 proc.). Udział depozytów bieżących (tańszych bądź darmowych), czyli osadu, w całości depozytów banków jest rekordowo wysoki i wciąż rośnie, dlatego banki nie mają motywacji, aby płacić więcej za droższe lokaty terminowe. Dodatkowo depozyty przyrastają w szybszym tempie niż kredyty. Haitong prognozuje, że koszt finansowania banków spadnie w tym roku do 1,28 proc.

Opinia

Konrad Grzelec, analityk, BGŻ Optima

W okresie deflacji depozyty były realnie oprocentowane nieco wyżej niż nominalnie, ale powrót inflacji sprawił, że realne stopy stają się ujemne, więc lokaty de facto przynoszą straty. Zgodnie z zapowiedziami prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego w tym roku nie należy się spodziewać podwyżek stóp procentowych w Polsce. Zdaniem analityków spodziewane ożywienie gospodarcze związane z uruchomieniem środków z UE, a także silny popyt wewnętrzny (niskie bezrobocie i wynikająca z niego presja na wzrost płac, program 500+) sprawią, że na koniec roku zbliżymy się do celu inflacyjnego, który może skłonić RPP do podwyższenia stóp w 2018 r. Wcześniej taka decyzja wydaje się mało prawdopodobna.

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku