O ile powrót inflacji okazał się korzystny dla rynku akcji i przełożył się na wzrost notowań spółek na GPW (głównie banków i firm surowcowych), o tyle dla oszczędzających na lokatach wzrost wskaźnika cen oznacza realny spadek wartości zgromadzonego kapitału (w poprzednich miesiącach było odwrotnie: deflacja powodowała realny wzrost dochodów z lokat).
Realne straty z lokat
Według GUS inflacja w styczniu wynosiła 1,8 proc. w ujęciu rok do roku, tymczasem z danych NBP wynika, że średnie oprocentowanie nowo zakładanych depozytów gospodarstw domowych ogółem w grudniu sięgnęło tylko 1,5 proc. (dla firm było to zaledwie 1,2 proc.). Według prognoz już za parę miesięcy inflacja może przyspieszyć do 2 proc., w III kwartale zaś może być już wyraźnie wyższa od celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc.
Ale oprocentowanie lokat bankowych najpewniej nie wzrośnie, bo na podwyżki oficjalnych stóp procentowych jeszcze się nie zanosi (według oczekiwań ekspertów Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy najwcześniej na początku przyszłego roku).
Oznaczać to będzie, że realne oprocentowanie lokat będzie ujemne i przez pewien czas może sięgnąć nawet -1 proc. Wartość złotowych depozytów oraz innych zobowiązań banków i SKOK-ów wobec gospodarstw domowych pod koniec 2016 r. wyniosła 665 mld zł, więc realnie wartość oszczędności stopnieje o ok. 6,5 mld zł (nie uwzględniając wpłat zasilających depozyty w kolejnych miesiącach).
Z naszej analizy wynika, że nadchodzące miesiące przyniosą utrzymujące się realne oprocentowanie (przy założeniu, że będzie to -1 proc.) najniższe od kilkunastu lat. Co prawda w maju 2011 r. wskaźnik ten spadł do 1,2 proc., ale tylko chwilowo za sprawą skoku inflacji do 5 proc.