Bieżący rok nie układa się po myśli posiadaczy akcji spółek z warszawskiej giełdy. Pogorszenie nastrojów w ostatnich miesiącach sprawiło, że o zyskach w tym roku większość z nich może tylko pomarzyć. Notowania większości spółek znalazły się pod presją podaży, korygując wypracowane w trakcie ubiegłorocznej hossy zwyżki. Indeks WIG po wyznaczeniu z początkiem listopada nowego szczytu wszech czasów wyraźnie obniżył loty. W wyniku ostatniej fali spadkowej pogłębił tegoroczną stratę do ok. 24 proc., a od szczytu hossy z jesieni, wyznaczonego na poziomie 75 tys. pkt, oddalił się już o ponad 30 proc. (ok. 22 tys. pkt) i znajduje się obecnie najniżej od końca 2020 roku. Z kolei wskaźnik największych spółek WIG20 w tym roku zniżkował o ok. 25 proc., a od szczytu hossy stracił ponad 30 proc. Co więcej, nie można wykluczyć kontynuacji zniżek z uwagi na przewagę negatywnych czynników, które mocno ciążą rynkom akcji skłaniając inwestorów do pozbywania się akcji.
Czytaj więcej
Zmiany zachodzące na rynkach będące efektem popandemicznego ożywienia oraz nowej wojennej rzeczywistości nieco nieoczekiwanie stworzyły niektórym firmom doskonałe warunki do poprawy zysków i marż.
Akcje tracą na atrakcyjności
Bartłomiej Zalewski, dyrektor ds. produktów inwestycyjnych w BM Alior Banku, zwraca uwagę, że pomimo już dosyć dużych przecen na rynkach nadal nie widać większej chęci odbicia. - Głównym czynnikiem na polskim rynku wydają się być obawy o spowolnienie gospodarcze, które przełoży się na niższe wyniki spółek. Giełda być może już dyskontuje ten scenariusz i możemy być bliżej końca spadków. Niestety wciąż rosnąca inflacja nie daje o sobie zapomnieć, a to skłania RPP do podwyżek stóp procentowych. Premia za ryzyko maleje, w takim wypadku za akcje co wyróżnia w takich warunkach rynkowych obligacje skarbowe czy konta oszczędnościowe. Inwestorzy są bardziej skłonni do zarobienia 5-6 proc. na instrumentach pozbawionych ryzyka niż inwestowanie w akcje w czasach dużej niepewności o przyszłość – wyjaśnia. Uważa, że odrobienie strat w tym roku będzie bardzo trudne aczkolwiek skala przeceny i jej długość mogą znaczyć o wyczerpywaniu się trendu spadkowego. - Okres wakacyjny ze statystycznego punktu widzenia zwykle charakteryzuje się niższymi stopami zwrotu, więc o większe odbicie na rynkach chyba przyjdzie nam poczekać do jesieni – wskazuje.
Podejmowania decyzji inwestycyjnych nie ułatwia pogarszające się otoczenie w postaci negatywnych nastrojów na największych rynkach akcji, gdzie inwestorzy maja coraz większe obawy z rosnącą inflacją w Stanach Zjednoczonych, która w maju była najwyższa od ponad 40 lat. To może oznaczać konieczność wprowadzania przez amerykański bank centralny bardziej agresywnych podwyżek stóp procentowych celem opanowania wzrostu cen, nawet kosztem wepchnięcia amerykańskiej gospodarce w recesję. - W ostatnich latach mimo pandemii czy wojny handlowej udawało głównym indeksom wypracowywać dodatnie stopy zwrotu. Od początku ropy Wall Street straciła już przeszło 20 proc. w obawie przed recesją wywołaną silnym zacieśnieniem polityki monetarnej i szokiem energetycznym. Stagflacja czyli okres wysokiej inflacji połączony z niskim wzrostem to scenariusz w obawie przed którym bardziej ryzykowne aktywa są wyprzedawane – wskazuje Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Dlatego jego zdaniem poczynania Fedu i dane makro z największej światowej gospodarki będą z wytężoną uwagą śledzone przez inwestorów, mając kluczowy wpływ na rynkowe nastroje w najbliższych miesiącach.
Czytaj więcej
Dla poturbowanych inwestorów pocieszeniem mogą być dosyć przyzwoite dywidendy ze spółek. Wspólnie z analitykami sprawdziliśmy, które firmy podzielą się zeszłorocznymi zyskami z akcjonariuszami i na jakim poziomie będą to wypłaty.