Cenne numizmaty to nie tylko monety królewskie bite przed wiekami (ich notowania systematycznie przedstawiamy w mojepieniadze.rp.pl). Zbierać można również współczesne monety kolekcjonerskie. I na niektórych z nich da się nieźle zarobić, zwłaszcza w długim terminie.
NBP rozpoczął emisję monet kolekcjonerskich w połowie lat 60. ubiegłego wieku. Pierwszą srebrną monetą było 100 zł – Mieszko i Dąbrówka z 1966 r.
Dziś emitowane są złote monety o nominałach 100 zł, 200 zł i 500 zł oraz srebrne o nominałach 10 zł, 20 zł i 50 zł. Bite są najczęściej stemplem lustrzanym. Pakuje się je w plastikowe kapsuły, a złote monety – dodatkowo w pudełka z załączonym certyfikatem zawierającym dane techniczne i opis. Coraz częściej monety kolekcjonerskie są zdobione cyrkoniami, bursztynami, ceramiką lub nowoczesną metodą tampondruku. Czasem mają nawet nadrukowane obrazy hologramowe. Ich ceny emisyjne są zawsze wyższe od cen nominalnych.
Od lat chętnie kupowane są monety z okazji 20-lecia „Solidarności”: srebrna o nominale 10 zł i złota o nominale 200 zł. Zostały wprowadzone do obiegu w 2000 r. Pierwsza z nich podrożała siedmiokrotnie, druga jest niemal nie do zdobycia, chętni oferują za nią nawet po 4–6 tys. zł.
Poszukiwany jest też „Szlak bursztynowy” o nominale 20 zł. Został wyemitowany w 2001 r. Przez pierwsze półtora roku zdrożał sześciokrotnie, a dziś jego cena przekracza 2,3 tys. zł.