Ewa Juszkiewicz:
Życie z samej sztuki nie jest proste. Myślę, że niewielu młodym artystom się to udaje. Na pewno jest to nieregularny zarobek. Bywają miesiące, w których sprzedaję po kilka prac i okresy, kiedy nic nie sprzedaję. Natomiast koszty związane z wynajęciem przestrzeni do pracy, zakupem materiałów czy sprzętu trzeba ponosić każdego miesiąca. Chciałabym też wspomnieć o istotnych problemach, które dotyczą wszystkich artystów, takich jak brak systemu ubezpieczeń zdrowotnych dla artystów, trudności z wynajęciem pracowni, czy nie zawsze wypłacane honoraria za udział w wystawach.
Bartosz Kokosiński:
Podczas studiów utrzymywałem się dzięki stypendiom. Potem przez rok próbowałem znaleźć swoje miejsce w Berlinie. Kiedy skończyły mi się pieniądze, na 1,5 roku zamieszkałem z rodzicami. W okresie tym przygotowałem wiele nowych prac. I znów otrzymałem stypendia, m.in. Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz wojewody śląskiego. Moje prace kupiło kilka instytucji państwowych. Postanowiłem więc przenieść się do Warszawy, co okazało się niełatwym wyzwaniem. Nie chcąc rezygnować z tego, co jest dla mnie w sztuce naprawdę ważne, zdecydowałem się na projekt, który początkowo traktowałem jako żart. Opracowałem kiedyś instrukcję dla amatorów: „Kilka łatwych kroków prowadzących do powstania obrazu”. Postępując zgodnie z jej regułami namalowałem, a raczej wyprodukowałem, wiele obrazów w modnym obecnie stylu, które świetnie sprzedawały się na aukcjach młodej sztuki. Zrezygnowałem z tego projektu widząc, że przez odbiorców traktowany jest serio. Choć moje prace pokazywane są w wielu prestiżowych miejscach, niełatwo jest mi znaleźć nabywców. Czasem mam wrażenie, że dochodzę do ściany.
Wojciech Bąkowski: