Dziesięć lat temu o tej porze roku domy aukcyjne wysyłały do Stowarzyszenia Antykwariuszy Polskich (www.sap.pl) sztywny terminarz aukcji. Było ich w sumie ok. 35. W 2014 r. odbyło się 207 aukcji, w tym roku według zapowiedzi antykwariuszy będzie ich o co najmniej jedną trzecią więcej. Na przykład Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) zorganizuje w styczniu cztery aukcje i podobne tempo zostanie utrzymane przez cały rok.
Dużym powodzeniem powinny się cieszyć aukcje wyprzedażowe. Oferowane są na nich nierzadko wartościowe dzieła sztuki i rzemiosło artystyczne w szokująco niskich cenach. Desa Unicum zorganizuje taką aukcję już w styczniu.
W Rempeksie (www.rempex.com.pl) podobna aukcja odbyła się pod koniec ubiegłego roku. Ceny wywoławcze wynosiły od 50 zł do 1 tys. zł. Na przykład atrakcyjny obraz Lecha Okołowa (ilustracja obok) został wystawiony z ceną 200 zł, a kupiono go za 2 tys. zł. Prace tego artysty, tej klasy i formatu (99 na 119 cm), na „normalnych” aukcjach osiągają ceny ok. 6 tys. zł. Aukcje wyprzedażowe są zatem szansą na tanie zakupy, ale także okazją do przeżycia emocji związanych z ostrą licytacją.
Aukcje białych kruków
Bardzo brakuje badań dotyczących istotnych problemów na naszym rynku sztuki. Przez ostatnie 25 lat chyba tylko raz przeprowadzono socjologiczną ankietę. Mam na myśli badania zrobione przez osobę lub instytucję niezależną od rynku, a nie wykonane na zlecenie domu aukcyjnego lub instytucji czerpiącej zyski z rynku sztuki.
Warto na przykład zbadać, czy liberalizacja ustawy o wywozie przez obcokrajowców dóbr kultury kupionych w Polsce wpłynęła na zwiększenie obrotów na rynku. Przed laty antykwariusze walczyli o tę liberalizację. Argumentowali, że ożywi to krajowy rynek. Ustawa obowiązuje już pięć lat. W opinii części antykwariuszy nie miała wpływu na zwiększenie obrotów.