W 2013 r. za portret „Girl in blue” Ewa Juszkiewicz zdobyła Grand Prix na prestiżowym konkursie Bielska Jesień. Pierwowzorem obrazu był wizerunek dziewczynki pędzla Johannesa Cornelisza Versproncka (1600–1662). Artystka zamiast miłej, lekko zawstydzonej buzi maluje olbrzymi grzyb pełen narośli wyglądających tak, jakby przez cały czas jeszcze się rozwijały.
Najpierw prace Ewy Juszkiewicz zapełniały dziewczęta-koszmarki niczym z horroru. Miały twarze pełne grozy, wydęte, wykrzywione usta, niektórym brakowało ust i oczu. Z czasem buzie zostały zastąpione głowami: sowy, wilka, zająca.
Ostatnio artystka tworzy surrealistyczne, pełne niepokoju kobiece portrety, inspirowane dawną sztuką. Sięga po prace m.in. Louise Élisabeth Vigée Le Brun, Artemisi Gentileschi, Sofonisby Anguissoli czy Judith Leyster. Na ich obrazach niewiasty zawsze były uwiecznione jako kruche, bezradne istoty. Bohaterki Ewy Juszkiewicz zamiast twarzy mają pukle włosów, bukiety kwiatów, korpusy owadów czy misternie upięty materiał.
– Absorbuje mnie tworzenie hybryd przekraczających normy kanonicznego piękna, przełamywanie klasycznych rozwiązań. To właśnie robię w malarstwie, przełamuję klasyczne przedstawienia elementami niepasującymi czy nawet niestosownymi. U źródła tego działania leży pytanie o piękno, pytanie klasyczne w swojej istocie, bo przecież pojawiało się już w antyku – mówi Ewa Juszkiewicz.
Artystka podejmuje dyskusję z tradycją, szuka własnego miejsca w świecie sztuki, ale podobnie jak dawni mistrzowie przywiązuje ogromną wagę do warsztatu. Inspiracji szuka też w innowacyjnych projektach modowych Irisa Van Herpena, Bernharda Willhelma, Sandry Backlund. Eksperymentują oni z formą ludzkiego ciała, traktując je w sposób rzeźbiarski.