Małgorzata Lalowicz, prezes krakowskiej Desy, wylicza korzyści, jakie daje odwiedzanie galerii.
– Bezpośredni kontakt z obrazem lub antykiem jest zdecydowanie bogatszy niż tylko przez internet. Włączają się inne zmysły. Na miejscu spotkać możemy kolekcjonerów, rozmowa z nimi dodatkowo wzbogaci odbiór. Możemy zapytać pracownika galerii o dodatkowe szczegóły. W bezpośrednim kontakcie z obrazem lub antykiem rodzi się przeżycie, którego nie zapewnią najlepsze zdjęcia w Internecie – mówi Małgorzata Lalowicz. Krakowska Desa (www.desa.art.pl) prowadzi dziewięć galerii w kraju. Jest w nich dawne rzemiosło artystyczne. Budzi ono coraz mniejsze zainteresowanie. Jeszcze pod koniec minionego stulecia klienci zapisywali się w specjalnych zeszytach, że polują na określone meble.
Dziś dawne meble nie budzą zainteresowania. Ich cena nie wzrosła od kilkunastu lat. Brak zainteresowania antykwariusze tłumaczą zmianą pokoleń, zmianą gustów. Dodatkowo rynek dawnych mebli zniszczyły podwyżki czynszów w antykwariatach. Prezentacja mebli wymaga dużych powierzchni, na których utrzymanie nie stać antykwariuszy.
Jeden dawny mebel odmieni klimat nowoczesnego wnętrza. Choćby mały stoliczek typu niciak. W schowkach takiego stołu nasze prababcie przechowywały igły, nici i nożyczki krawieckie.
W firmie Antyki Gniezno (www.antyki.gniezno.pl) możemy wybrać w magazynie interesujący nas zabytkowy mebel. Mebli jest kilkaset, magazyn liczy ok. 1 tysiąc metrów kwadratowych powierzchni. Widzimy stan mebli przed remontem. Konserwacja wykonywana jest przy użyciu tych samych materiałów i zastosowaniu tych samych technologii, jakie stosowano w czasie, gdy mebel powstał. Nabywca dostaje dokumentację fotograficzną z różnych etapów remontu mebli.