Nie są niszczone. Podam przykład, który bardzo mnie zbulwersował. Przyszedł kiedyś elegancki pan z obrazami kupionymi na jarmarku staroci w Warszawie na Kole. Stwierdziłem, że to falsyfikaty. Pan się nie przejął. Powiedział, że obrazy podobają mu się i powiesi je w domu.
Oburzyło mnie to. Zapytałem, czy przeklina przy rodzinie. Zdecydowanie odpowiedział: nie! Wyjaśniłem, że te podróbki to byłyby takie najwulgarniejsze przekleństwa na ścianach jego domu. Fałszerz, malując te falsyfikaty, zakpił z prawdy, ze sztuki, z ludzkiej wrażliwości. Niestety, to dosyć powszechny u nas stosunek do falsyfikatów, wieszanie ich w domu…
Co jest najczęściej fałszowane?
Obrazy, które mają względnie niską cenę. Wtedy jest wysokie prawdopodobieństwo, że poszkodowany przeboleje stratę i nie będzie ścigał sprawców. Są to obrazy np. Setkowicza, Koreckiego, Jerzego Kossaka, rysunki Karola Kossaka, prace Nikifora lub Berezowskiej.
Wielkim problemem jest rozpoznawanie falsyfikatów współczesnego malarstwa np. z lat 60. i 70. XX wieku. Wtedy nastąpiło rozluźnienie norm w sztuce. Artyści stosowali wiele wynalazków technologicznych, mieszali różne farby, materiały. Nowoczesność kojarzono z absolutną dowolnością. Rozpoznanie falsyfikatów jest szczególnie trudne.
Dlaczego przez 30 lat nie powstał ani jeden katalog dzieł wszystkich danego artysty, choć falsyfikaty są plagą. W świecie takie katalogi to codzienność. Jeśli w handlu pojawi się obraz, którego nie ma w katalogu, to pierwszy sygnał, że prawdopodobnie obraz jest fałszywy.