Najnowszy raport sporządzony przez Krajowy Rejestr Długów pokazuje, że Polacy co miesiąc wydają na swoje potrzeby około 1572 złotych. Kwota ta nie wydaje się być ogromna, dopóki nie spojrzymy w dane sprzed trzech lat, czyli z 2015 roku. Wtedy miesięczne wydatki wynosiły 976 złotych, czyli o ponad 60 proc. mniej.
Jest coraz drożej
Podwyżki, które dotknęły niemal wszystkie sektory handlowe, sprawiły, że niemal 70 proc. rodaków uważa, że koszty życia w naszym kraju są zbyt wysokie. Gdy opłacone zostaną najważniejsze rachunki, na życie zostają przysłowiowe grosze – i to w wypadku grupy złożonej z młodych ludzi. W najgorszej sytuacji są osoby starsze i emeryci, którzy żyją za niskie emerytury i socjalne świadczenia, a ponad 60 proc. tych świadczeń pochłanianych jest przez leki, których ceny sukcesywnie wzrastają. To właśnie dlatego Polacy coraz częściej sięgają do portfeli banków i firm zajmujących się pożyczkami gotówkowymi. Niestety, razem z liczba osób żyjących „na kredyt” rośnie również liczba osób niewypłacalnych.
Obecnie zobowiązania wobec pożyczkodawców i banków spłaca czterech na dziesięciu Polaków. Według zgromadzonych danych Indeks Zaległych Płatności Polaków w ostatnich latach podwyższył się do 86,5. W 2017 roku było to 76,8, co oznacza, że podwyższył się aż o 10 punktów. Na 1000 osób, które zobowiązały się do spłacania rat w terminie, niemal 100 – a dokładnie 87 – nie jest w stanie dotrzymać słowa i regulować płatności na czas. W II kwartale bieżącego roku przybyło aż 5,25 miliarda złotych niespłaconych w terminie zobowiązań. To drastyczny wzrost w porównaniu z I kwartałem, w którym kwota ta wynosiła 1,24 miliarda złotych.
Rachunki uderzają po kieszeni
Za tak dramatyczną sytuację odpowiedzialne są podwyżki, głównie rachunków. Według KRD, które przeprowadza badania cyklicznie, w 2018 roku Polacy gorzej oceniają swoje możliwości finansowe, niż robili to w 2015 roku. Jak wynika z raportu, najbardziej uderzyły nas po kieszeni rachunki za wodę, które w ciągu ostatnich trzech lat wzrosły o 56 proc., czyli ponad połowę, opłaty za prąd, wynoszące obecnie o 63 proc. więcej niż w 2015 roku, oraz za gaz, za który płacimy średnio o 73 proc. więcej. Najgorzej jest jednak z wywozem nieczystości, którego cena wzrosła o 93 proc. w porównaniu z danymi sprzed trzech lat oraz z opłatami cieplnymi. Tu można złapać się za głowę bez wyrzutów sumienia – wynoszą one aż o 188 proc. więcej niż w 2015 roku.
Podwyżki i zwiększone wydatki związane z rachunkami najbardziej uderzają w osoby, które odebrały jedynie podstawowe wykształcenie. Ich płace są niskie i często niewystarczające, co prowadzi do szukania alternatywnych środków finansowania podstawowych potrzeb. Po uregulowaniu wszystkich zobowiązań zostaje im bowiem około 600 złotych na życie, co przy założeniu, że posiadają rodzinę w klasycznym schemacie 2+1, daje 1200 złotych na dwie dorosłe osoby i dziecko. Sama szkolna wyprawka potrafi kosztować kilkaset złotych, nie mówiąc o bieżących potrzebach, więc kwota ta jest śmiesznie niska. Emeryci, renciści i osoby starsze wcale nie są w lepszej sytuacji. Gdy zapłacą rachunki, na życie pozostaje im średnio 775 złotych – często połowa tej kwoty zostaje przeznaczona na zakup niezbędnych do funkcjonowania lekarstw. Nie wszystkie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, nie mówiąc już o nagłych wizytach u lekarzy specjalistów czy rehabilitacjach.