Zarabiać można nawet na soku pomarańczowym

Można w nie inwestować tak samo jak w akcje. Najprościej wybrać certyfikaty notowane na warszawskiej giełdzie

Publikacja: 18.03.2018 08:00

Zarabiać można nawet na soku pomarańczowym

Foto: 123rf.com

Analitycy już pod koniec ubiegłego roku zaczęli rekomendować lokowanie oszczędności na rynkach surowcowych. Eksperci BGŻOptima podkreślają nawet, że niektóre surowce mają większy potencjał inwestycyjny niż akcje.

Ubiegły rok wypadł pod tym względem imponująco. O dołku z końca 2015 r. i początku 2016 r., kiedy rynek towarowy prezentował się bardzo źle z powodu spadku notowań ropy naftowej i złota, inwestorzy powoli zapominają.

Większość osób uważa jednak, że w ich zasięgu jest jedynie żółty kruszec i to przede wszystkim w postaci sztabek lub monet. W rachubę wchodzą ewentualnie fundusze surowcowe, ale większość z nich inwestuje w spółki wydobywcze, których notowania nie zawsze pokrywają się z cenami samych surowców (dotyczy to zwłaszcza tych przedsiębiorstw, które mają ograniczone moce wydobywcze).

Tymczasem na surowcach można zarabiać tak samo jak na akcjach. Zainteresowani mają do dyspozycji instrumenty CFD, czyli kontrakty na różnice kursowe oraz notowane na warszawskiej giełdzie certyfikaty.

Okresowo swoje propozycje przedstawiają również banki. Chodzi o lokaty strukturyzowane, które mogą przynosić zysk także z surowców. Ostatnio w ofercie bankowej przeważają jednak produkty oparte o waluty, akcje i indeksy giełdowe.

Kontrakt kontraktowi nierówny

Gdy mowa o futures na surowce, zawsze odwołujemy się do chicagowskiej CME Group oraz nowojorskich: Nymex i Comex. Na tych rynkach notowane są nie tylko kontrakty na metale szlachetne czy zboża, ale również na takie surowce jak kakao, kawa i wiele innych.

Kilka lat temu, kiedy właśnie te produkty biły rekordy cenowe, dla polskich inwestorów była to egzotyka. Dzisiaj w surowce można inwestować nie tylko bezpośrednio poprzez amerykańskie lub europejskie biura maklerskie (co jest trudne i kosztowne). Znacznie prostsze jest inwestowanie w instrumenty typu CFD lub certyfikaty notowane na GPW. Ale pamiętajmy, że większość z nich odzwierciedla notowania surowców na giełdach amerykańskich.

Na certyfikatach i instrumentach CFD – tak samo jak na kontraktach – można, przynajmniej teoretycznie, zarabiać zarówno wtedy, gdy ceny rosną, jak i gdy spadają. Kiedy przewiduje się wzrost notowań wybranego surowca, kupuje się CFD, czyli otwiera się pozycję długą. Natomiast gdy przewidywana jest obniżki cen, sprzedaje się kontrakt, czyli otwiera się pozycję krótką. Zawarcie transakcji przeciwnej oznacza zamknięcie pozycji.

Większość platform oferuje dwa rodzaje kontraktów CFD: nieposiadające daty wygaśnięcia oraz oparte na futures z datą wygaśnięcia. Różnią się one przede wszystkim spreadami. Na kontraktach opartych na futures spready są szersze. W ofertach znajdują się nie tylko papiery na najpopularniejsze surowce, ale również na sok pomarańczowy, benzynę czy bydło.

Surowce z certyfikatem

Podobnie jest w przypadku certyfikatów. Na warszawskiej giełdzie można kupić zarówno takie, które mają określoną datę wygaśnięcia, jak i takie, które się oznacza jako open end, czyli otwarte (bez daty wygaśnięcia).

Inwestowanie w nie jest łatwiejsze niż w instrumenty CFD, które wymagają więcej wiedzy i czasu. Ograniczeniem jest jednak wciąż niska płynność. Posiadacze najbezpieczniejszych papierów niechętnie się ich pozbywają przed terminem wygaśnięcia.

Instrumentem bazowym certyfikatów strukturyzowanych mogą być pojedyncze surowce, takie jak złoto, srebro, ropa, miedź lub różne rodzaje zbóż oraz ich koszyki. Jest więc np. koszyk metali szlachetnych, koszyk złożony tylko ze złota i srebra, koszyk nazywany surowcowym, w którym jest zarówno ropa, jak i złoto oraz miedź.

Konstrukcja certyfikatów jest bardzo przejrzysta, a wyliczanie ewentualnych zysków proste. Handel nimi odbywa się tak samo jak akcjami.

Najmniejsze ryzyko wiąże się z certyfikatami bonusowymi. Wprawdzie premia z nich zostanie wypłacona dopiero w dniu wykupu, jeżeli cena nie spadnie poniżej wyznaczonego wcześniej pułapu (podczas całego okresu inwestycji), ale bariery są dość nisko ustawione. Gdyby zostały jednak przekroczone, wartość certyfikatu będzie równa wartości instrumentu bazowego. Nie straci się więc wszystkich pieniędzy, jak może się zdarzyć przy instrumentach z dźwignią finansową

Proste zasady dotyczą również papierów dyskontowych. Kupuje się je po niższej cenie niż wynika z notowań instrumentów bazowych, co daje pewne zabezpieczenie. W przypadku papierów surowcowych trzeba tylko pamiętać o ryzyku walutowym, ponieważ surowce są wyceniane w dolarach, a certyfikaty w złotych.

Mniejsze i większe ryzyko

Znacznie bardziej ryzykowne są certyfikaty faktor, które są lewarowane, ale i one mają zalety. Można wybrać papier z wbudowanym lewarem w odpowiedniej wysokości, a każdy ma ich dwa lub trzy. Dzięki temu zmiana ceny instrumentu bazowego o 1 proc. może zmienić cenę certyfikatu faktor o 2 proc., 3 proc., a nawet 4 proc. w zależności od wielkości dźwigni finansowej.

Każdemu instrumentowi bazowemu przypisana jest strategia long i short. Cena certyfikatu Faktor Long wzrasta wraz z instrumentem bazowym, a Faktor Short, gdy cena instrumentu spada. Złe obstawienie trendu może więc dużo kosztować, ponieważ z powodu dźwigni finansowej straty mogą być wyższe niż przy bezpośredniej inwestycji w instrument bazowy.

Certyfikaty faktor są więc podobnie ryzykowne jak kontrakty terminowe, choć – mimo posiłkowania się dźwignią finansową – nie wymagają posiadania depozytu zabezpieczającego. Koszty kredytowania ponosi emitent papierów, co znacznie upraszcza inwestycję.

Mają też wbudowany mechanizm ochronny. Polega on na zabezpieczeniu przed dużymi i niekorzystnymi dla inwestorów zmianami cen instrumentu bazowego w ciągu jednej sesji. Jeżeli strata przekracza wyznaczoną barierę, to przestanie być naliczana od poziomu uwzględnianego na początku sesji (zostanie ustanowiony nowy poziom odniesienia). Taka konstrukcja ma ochronić przed stratami przekraczającymi zainwestowany kapitał. Jest to jednak oferta dla bardziej doświadczonych, którzy chcą czerpać zyski z krótkoterminowych wahań kursów. ©?

Analitycy już pod koniec ubiegłego roku zaczęli rekomendować lokowanie oszczędności na rynkach surowcowych. Eksperci BGŻOptima podkreślają nawet, że niektóre surowce mają większy potencjał inwestycyjny niż akcje.

Ubiegły rok wypadł pod tym względem imponująco. O dołku z końca 2015 r. i początku 2016 r., kiedy rynek towarowy prezentował się bardzo źle z powodu spadku notowań ropy naftowej i złota, inwestorzy powoli zapominają.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Rynki finansowe
Jak Chiny zarzynają kurę znoszącą złote jaja
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć