Dlaczego w sierpniu piszemy o oszczędzaniu prądu i to na pierwszej stronie „Moich pieniędzy”? Po pierwsze dlatego, że dzień jest już krótszy od najdłuższego w roku o półtorej godziny, więc włączamy oświetlenie coraz wcześniej. Po drugie dlatego, że niedawno nasza gazeta donosiła, iż czeka nas dużo droższy prąd i że nic się na to nie poradzi. Po trzecie wreszcie – długi czas przekonywaliśmy Czytelników „Rzeczpospolitej”, iż jeśli pojawiła się możliwość wybrania sobie dostawcy prądu – przez długie dziesięciolecia nie było o tym nawet mowy – należy z tego korzystać, choćby dlatego, żeby płacić mniejsze rachunki. Nasz tekst pokazuje – niestety – że gospodarstwa domowe z tej możliwości nie będą już korzystały, gdyż nie da się zaoszczędzić. To kolejny przykład, że mamy teraz tendencję ograniczania – zamiast zwiększania – liczby możliwości, by ludzie brali sprawy – a konkretnie rachunki za prąd – w swoje ręce.

Ponieważ w Polsce mamy teraz – weźmy to określenie pół żartem, pół serio – klimat monsunowy, coraz częściej widzimy coraz silniejsze burze i nawałnice, tak gwałtowne, że nie pamiętają takich nawet najstarsi górale. W miastach oznacza to klęskę tzw. burzowców i zalane piwnice, na polach podtopione zbiory. Naprawdę warto się ubezpieczyć, ponieważ gwałtownych burz ma nadal przybywać. Ale „jeśli chcemy ubezpieczyć się na wypadek kapryśnej aury, powinniśmy to zrobić zanim zaczną szaleć burze, przed powodzią ubezpieczymy się tylko wtedy, gdy na horyzoncie nie widać wielkiej wody. Polisą można bowiem objąć tylko zdarzenia przyszłe i niepewne, zatem jeśli wiadomo, że coś na pewno się wydarzy, to na ubezpieczenie za późno”.

I na koniec nowinka dla tych, którzy nie mają konta w banku, „bo konto kosztuje, a ja nie mam pieniędzy”. Pojawiły się właśnie konta darmowe. I to darmowe na zawsze.