Dlaczego? Ponieważ to dosyć popularny temat wśród naszych czytelników, dostajemy od państwa naprawdę sporo zapytań w tej materii. Okazuje się, że w dobie rekordowo niskich stóp procentowych coraz więcej z nas poszukuje alternatywnych zysków z kapitału. Zysków, które nie będą nas zbytnio pochłaniały, a równocześnie dadzą wyższą stopę zwrotu niż standardowa lokata bankowa.

Spółki dywidendowe są ulubionym celem spokojnych inwestorów, którzy cenią stabilny zysk. W skrócie: wynajdujemy firmę, która chętnie i regularnie dzieli się zyskiem, kupujemy jej akcje i… czekamy na przelew. Tyle. Będąc posiadaczem akcji (w odpowiednim momencie, czyli w dniu dywidendy), nabywamy prawo do zysku, który spółka postanowiła wypłacić akcjonariuszom za dany rok. Na każdą akcję przypada wówczas konkretna sumka, która pomnożona przez liczbę posiadanych przez nas papierów może dać pokaźną kwotę. Pieniądze dostajemy w formie przelewu już okrojonego z podatku Belki. Ile można zarobić? Nawet kilkanaście procent.

Czy zatem warto? To już musicie państwo zdecydować sami. My tylko pokazujemy, na które giełdowe firmy zwrócić uwagę i co mają do zaoferowania. Sam mechanizm, jak już wspomniałem, jest dosyć prosty i klarowny. Nie musimy specjalnie dbać o naszą inwestycję, jak to ma miejsce np. w przypadku nieruchomości. To z pewnością ogromny plus inwestycji na rynku kapitałowym. Minusem jest pewne ryzyko kursowe, zwłaszcza jeśli ktoś chce kupić akcje pod jednorazową wypłatę dywidendy. W długim horyzoncie ryzyko spada, zatem jest to lepsze rozwiązanie dla cierpliwych i długodystansowych inwestorów.

Ponadto publikujemy między innymi materiał o odszkodowaniach wynikających z opóźnień pociągów, ubezpieczeniach wynajmowanego mieszkania i mądrych zakupach w cyfrowej księgarni. Sprawdzamy też, kiedy dojdzie przelew do naszego odbiorcy w zależności od banku.

Zapraszam do lektury.