Poszkodowani, którzy zgłaszają się do rzecznika finansowego, niejednokrotnie wiążą fakt utraty pieniędzy z rozmową telefoniczną z osobą podającą się za pracownika banku. Klienci nie tylko tracą środki zgromadzone na koncie, ale również muszą spłacać kredyty i pożyczki, których nigdy nie zaciągali. Z szacunków rzecznika finansowego powstałych w oparciu o dane Narodowego Banku Polskiego wynika, że w ciągu tego roku może dojść nawet do 250 tys. tego typu przestępstw.
Czytaj więcej
Cyberprzestępcy potrafią podrobić numer bankowej infolinii. Często znają też imię czy nazwisko klienta i namawiają do instalacji szpiegowskiej aplikacji, by potem okraść konto.
Oszust może doprowadzić do ruiny
Z informacji NBP wynika, że średnia kwota utraconych środków w wyniku nieautoryzowanych transakcji płatniczych wynosi ok. 300 zł. Zdarzają się jednak przypadki, gdy klienci zgłaszają przestępstwa na kwoty znacznie przekraczające 100 tys. zł.
– Tylko w pierwszej połowie tego roku przyjęliśmy ok. 700 zgłoszeń dotyczących nieautoryzowanych transakcji. To niewiele, biorąc pod uwagę skalę zjawiska. Do rzecznika finansowego trafiają jednak głównie sprawy najpoważniejsze, związane z dużymi kwotami i zaciągnięciem wieloletnich, wysokich zobowiązań kredytowych – mówi prof. Mariusz Golecki, rzecznik finansowy.
Fałszywa pożyczka
W ostatnich dniach rzecznik finansowy wystąpił z roszczeniami na rzecz klientów w sprawach związanych z utratą dużych środków finansowych w wyniku nieautoryzowanych transakcji. Sprawy dotyczą seniora, który stracił ponad 160 tys. zł, oraz klientki reprezentującej młodsze pokolenie i na co dzień aktywnie korzystającej z technologii, która deklaruje stratę w wysokości ponad 140 tys. zł