Tymczasem sprowadzenie części niezbędnych do naprawy auta trwało aż dwa tygodnie i wtedy byłem pozbawiony możliwości korzystania z samochodu, który jest mi niezbędny do dojeżdżania do pracy. Czy ubezpieczyciel miał rację? – pyta czytelnik.
Co do zasady towarzystwo powinno zwrócić koszty wynajmu nie tylko w okresie faktycznej naprawy auta, ale także w czasie oczekiwania na naprawę, z tym że terminy muszą być racjonalnie uzasadnione (typowe dla tego typu przypadku).
Ogólnie poszkodowanemu, który likwiduje szkodę z OC sprawcy wypadku, należy się zwrot uzasadnionych wydatków na wynajem pojazdu zastępczego. Towarzystwo musi pokryć wydatki celowe i ekonomicznie uzasadnione. Przede wszystkim wynajęte auto powinno być zasadniczo podobnej klasy jak to uszkodzone. Poza tym wydatki powinny być zgodne ze stawkami, jakie obowiązują na rynku lokalnym. Poszkodowany nie może więc wybrać auta wyższej klasy. Nie może go też wynająć w najdroższej wypożyczalni w okolicy, ale nie musi też szukać najtańszej oferty na rynku.
Częstym problemem jest to, że towarzystwa ustalają zbyt krótki czas refundacji kosztów wynajmu. Zakładają, że mechanicy zajmą się autem od ręki, a części zamienne będą od razu na miejscu. Tymczasem na części często trzeba poczekać. Warsztaty potrzebują na naprawę co najmniej o kilka, a częściej o kilkanaście dni więcej, niż przewidział ubezpieczyciel.
Jeśli przedłużenie czasu naprawy nie jest zawinione przez poszkodowanego, powinien on otrzymać na ten okres auto zastępcze na koszt towarzystwa. Kluczowe znaczenie ma to, jak długo poszkodowany nie mógł korzystać ze swojego samochodu i w związku z tym musiał odpłatnie używać pojazdu zastępczego.