Polacy znowu zaczęli oszczędzać. Są rekordy

Choć dochody gospodarstw domowych zaczęły realnie rosnąć, nieoczekiwanie skłonność do wydawania zaczęła spadać. Efekt: pieniędzy na kontach bankowych gwałtownie przybywa.

Aktualizacja: 05.02.2024 09:54 Publikacja: 05.02.2024 03:00

Polacy znowu zaczęli oszczędzać

Polacy znowu zaczęli oszczędzać

Foto: Adobe Stock

Na koniec minionego roku łączna wartość depozytów Polaków wyniosła ok. 1,23 bln zł – wynika z ostatnich danych NBP. To o 11,2 proc. więcej niż na koniec 2022 roku.

Może nie jest to imponujący wynik, biorąc pod uwagę 11,4 proc. inflacji, ale w ujęciu nominalnym mówimy o rekordach. W 2023 r. na lokatach bankowych mieliśmy zgromadzonych aż 124 mld zł więcej w porównaniu z końcem 2022 r. A w 2022 r. ten przyrost wyniósł jedynie 34,2 mld zł!

Foto: Rzeczpospolita

Odbudowywanie oszczędności

– Ten wzrost wynika ze splotu kilku czynników – wyjaśnia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – Przede wszystkim z faktu, że od drugiej połowy roku dochody Polaków zaczęły realnie rosnąć, ponieważ wynagrodzenia wciąż rosły w tempie dwucyfrowym, a inflacja spadła do jednocyfrowego poziomu. Jednocześnie spadła skłonność do konsumpcji, co siłą rzeczy oznacza wzrost stopy oszczędności – zaznacza Bujak.

Według wstępnych danych GUS w całym 2023 r. konsumpcja gospodarstw domowych spadła o 1 proc. rok do roku. Co samo w sobie jest dosyć zastanawiające. Bo rok wcześniej, mimo niemal równie wysokiej inflacji, Polacy wciąż wydawali i wydawali, a konsumpcja zwiększyła się o 5,2 proc.

– Po części takie wydatki były finansowane z oszczędności, ale koniec końców Polacy zauważyli w swoich bilansach, że ich zasoby zmniejszyły się w ujęciu realnym. Nawet jeśli ktoś nie „naruszył” swoich nadwyżek finansowych, to zauważył, że przy wysokiej inflacji i głęboko ujemnej stopie procentowej tracą one mocno na wartości. Od kilku miesięcy mamy więc do czynienia ze zjawiskiem odbudowywania oszczędności po fatalnym pod tym względem 2022 i 2021 roku – mówi Piotr Bujak.

Czytaj więcej

Inwestycje Polaków. Czy to będzie rok złota, bitcoina czy AI?

Obawy ograniczają wydatki

– Podobną sytuację mamy też poza Polską – zauważa Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Inflacja spada, dochody poprawiają się, a konsumpcja nie odbija. To może być też efekt, niepewności gospodarstw domowych co do rozwoju sytuacji, obaw o powrót wysokiego wzrostu cen czy wybuch wojny. Wolimy się więc zabezpieczyć na tzw. czarną godzinę – dodaje Benecki.

– Do tego trzeba dodać tzw. oszczędności naturalne, wynikające z powstrzymywania się od wydatków przy bardzo wysokich poziomach cen – ocenia też Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. – Nie każdy ma tak wysokie dochody, by uzyskiwać nadwyżki dochodów nad wydatkami, i nie każdy oszczędza na przyszłość. Ale wiele gospodarstw domowych może starać się, ograniczając bieżące potrzeby, zbierać coś na większe wydatki, typu wakacyjny wyjazd czy zakup telewizora – przypomina Sadowski.

Do rekordowo wysokiego wzrostu depozytów gospodarstw domowych w 2023 r. mogła się też przyczynić zmiana podejścia mieszkających nad Wisłą Ukraińców, którzy przy przedłużającej się wojnie w większym stopniu wiążą swoje życie z pobytem w Polsce. A także wzrost realnych stóp procentowych. Po spadku inflacji do ok. 6 proc. i przy stopie referencyjnej na poziomie 5,75 proc. realna stopa procentowa to już tylko minus 0,25 proc. W lutym 2023 r., gdy inflacja wynosiła 18,4 proc., a stopa referencyjna 6,75 proc., było to minus 11,65 proc.

Czytaj więcej

Drożyzna zmusza do oszczedzania. Nie wszystkich jednak na to stać

Inwestycje na plusie

Trzeba przy tym dodać, że ogólny poziom oszczędności Polaków to nie tylko depozyty w bankach, to też gotówka, inwestycje w obligacje skarbowe czy fundusze inwestycyjne. Według analizy „Rzeczpospolitej” tu też w 2023 r. padł rekord pod względem nominalnego przyrostu w tych obszarach, który mógł wynieść łącznie ok. 208 mld zł. Dla porównania: w 2022 r. było to tylko 45 mld zł, w 2021 r. – 99 mld zł, a w dotychczas najlepszym pod tym względem 2020 r. ok. 198 mld zł.

W pandemicznym 2020 r. Polacy, sparaliżowani strachem, właściwie nie wydawali, nie inwestowali, za to gotówka poza kasami banków zwiększyła się aż o 83 mld zł (dla porównania – w 2023 r. było to raptem 8,9 mld zł), a depozyty bankowe wzrosły o niemal 96 mld zł. W 2021 r. gospodarstwa domowe zaczęły wydawać i inwestować. Podobnie było w 2022 r., gdy na zakupy obligacji detalicznych SP Polacy wydali aż 33 mld zł (to rekord), ale za to aktywa funduszy inwestycyjnych spadły o niemal 36 mld zł. W 2023 r. rekordowo duży był nie tylko wzrost depozytów, ale też aktywów funduszy inwestycyjnych – aż o 51 mld zł (z czego ok. 22,3 mld zł to napływ netto pieniędzy klientów, a ok. 28,7 mld zł rosnących wycen walorów inwestycyjnych).

Czytaj więcej

Rekordowe wartości aktywów w OFE i PPK. Pomogła nie tylko giełda

Budżet skorzysta

Czego można się spodziewać w 2024 r.? – Możliwe, że stopa oszczędności nadal będzie wysoka – komentuje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. – Można spodziewać się nadal solidnych zwyżek płac w sektorze przedsiębiorstw i w sferze budżetowej zapowiedzianych już przez rząd. Mocno wzrośnie wynagrodzenie minimalne, zapewne też duża będzie waloryzacja rent i emerytur. Przy oczekiwanym spadku inflacji dochody gospodarstw domowych mogą więc realnie rosnąć w wysokim stopniu. To dobry prognostyk i dla oszczędności, i dla wydatków oraz konsumpcji – analizuje Sobolewski.

To także dobre perspektywy dla wzrostu gospodarczego i PKB, który w dużej mierze opiera się na konsumpcji. W takiej sytuacji, gdyby wzrosły i wydatki, i oszczędności, skorzystać może też oczywiście budżet państwa, i to nieraz. Im większe wydatki Polaków, tym więcej kasa państwa zarabia na podatkach od konsumpcji. Ważne też, że im większe depozyty gospodarstw domowych, tym większa skłonność banków do zakupów obligacji SP, których poziom sprzedaży w 2024 r. będzie rekordowo wysoki.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej

Miniony rok wzrostu depozytów, i innych form oszczędności Polaków to po części efekt presji 2022 r., gdy inflacja przejadała wcześniej zgromadzone nadwyżki. Co czeka nas w 2024 r.? Oczekiwany jest wzrost realnych dochodów, ale wiele zapewne zależy od poziomu stóp procentowych. Jeśli koszty pożyczania spadną, można oczekiwać, że konsumpcja w większym stopniu będzie wspierana kredytami, a jeśli odżyje rynek nieruchomości, to wartość depozytów może nie rosnąć tak szybko. Jeśli chodzi o skłonność do konsumpcji, wydaje się, że w pierwszych miesiącach 2024 r. wciąż będzie niska. Dopiero gdy ludzie uznają, że szeroko pojęta sytuacja kryzysowa minie, mogą zacząć wydawać więcej.

Finanse Domowe
Wiemy, że warto oszczędzać. Ale robi to tylko połowa z nas
Finanse Domowe
Zmiana czasu a banki. Technologiczna cisza w sieci
Finanse Domowe
Masz zastrzeżony numer PESEL? Więcej wypłacisz z bankomatu
Finanse Domowe
Pieniądze seniora pod nadzorem
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Finanse Domowe
Kredyt studencki to fikcja: od 2016 r. jego kwota nie uległa zmianie