Gdy rozzłoszczony sąsiad puka do drzwi z awanturą, że leje mu się woda, nie musi to oznaczać sytuacji jak z opowieści o Pawle i Gawle. Może zdarzyć się tak, że po partackim ociepleniu budynku topniejący śnieg na jednym balkonie zaleje salon sąsiadowi mieszkającemu poniżej albo uszkodzony zostanie pion. W takim przypadku możemy spać spokojnie (choć sąsiad niekoniecznie), gdyż za szkody odpowiada zarządca budynku.
Instalacja wodna składa się z pionów i poziomów. Poziomy to te rury, które biegną w obrębie naszej własności i kończą się na zaworach odcinających ciepłą i zimną wodę. Od zaworów piony, które należą już teoretycznie do właściciela/zarządcy budynku. Teoretycznie, bo jak przypomina Polska Izba Ubezpieczeń (PIU), w praktyce wcale nie jest łatwo to rozgraniczyć. Nie ma jednoznacznej wykładni, za co odpowiada zarządca budynku, a za co jego mieszkańcy, co sprawia, że w praktyce mogą być wątpliwości, kto ma wypłacić odszkodowanie.
Czytaj więcej
Statystyczna rodzina wydaje już na utrzymanie i wyposażenie mieszkania ponad tysiąc złotych. To rekordowy poziom.
Trudne ustalenie odpowiedzialności
Za stan techniczny budynku odpowiadają mieszkańcy. Jeśli wspólnota pozwala, żeby budynek niszczał, gdyż mieszkańcy żałują pieniędzy na remont, to gdy pęknie skorodowana rura, odpowiedzialność ponosi wspólnota. Może się zdarzyć, że przy wymianie instalacji wykonawca popełni błąd i wówczas to on odpowiada za szkodę.
Jak podaje PIU, dla uproszczenia można przyjąć, że jeśli zalanie spowodowane jest samoistnym pęknięciem pionu, odpowiedzialność za to z dużym prawdopodobieństwem ponosi zarządca budynku. A przynajmniej od niego należy zacząć poszukiwania winnego.