– Segment jest bardzo zróżnicowany. Są grunty pod budownictwo jednorodzinne, wielorodzinne, komercyjne, są grunty rekreacyjne, rolne. Różne mogą być też strategie inwestycyjne. Można np. kupować zaniedbane, zdegradowane tereny i poprawiać ich stan, można zmieniać ich przeznaczenie, można scalać mniejsze parcele w większe.
Ochrona kapitału
Za inwestycją w ziemię zdaniem Turka przemawiają m.in. takie czynniki jak ich ograniczona podaż („gruntów się nie produkuje”), niskie koszty utrzymania, potencjał wzrostu wartości, szczególnie jeśli teren zyska możliwość zabudowy albo w jego pobliżu powstanie nowa droga, szkoła, fabryka. – W czasach inflacji ziemia może zachowywać realną wartość lepiej niż gotówka na koncie – ocenia. Argumenty przeciw? – Brak bieżącego dochodu – no chyba że z dzierżawy, słaba płynność: sprzedaż może trwać miesiące, a czasem lata. Jest też ryzyko regulacyjne i planistyczne. Zmiana planu miejscowego, nowy przebieg drogi czy strefa ochronna mogą zmniejszyć wartość działki – wylicza Bartosz Turek. – Trzeba też pamiętać o podatku i ewentualnych kosztach utrzymania, np. koszenia, ogrodzenia. Tak czy inaczej jest to raczej długoterminowa inwestycja.
A Marcin Drogomirecki, ekspert Grupy Morizon-Gratka, dodaje, że grunty zawsze były postrzegane jako sposób na bezpieczną, rokującą zysk lokatę. – Ofertę trzeba dokładnie przeanalizować: nie tylko cenę, ale przede wszystkim perspektywy lokalizacji. Czy, w jakim czasie, w jakim kierunku, będzie się ona rozwijać. Nie wszystko złoto, co się świeci. Nie każdy zakup działki to strzał w dziesiątkę.
Marta Kaleta-Domaradzka z Oferteo.pl, radzi, by wybierać działki z jasnym przeznaczeniem. – Grunt bez planu zagospodarowania to zamrożony kapitał i duże ryzyko – przestrzega. – Inwestor powinien szukać terenów, na których samorząd planuje np. drogi, szkoły. To w horyzoncie pięciu-dziesięciu lat gwarantuje skokowy wzrost wartości działki.
Małe i duże parcele
Bartosz Turek przywołuje dane Unirepo: w Polsce jest ok. 190 tys. unikatowych ogłoszeń sprzedaży gruntów. – Grubo ponad połowa to działki budowlane – szacuje. Najtańsze działki rolne czy leśne kosztują kilka tys. zł. – Sensowniejsze oferty pojawiają się po dodaniu kolejnego zera. W przypadku działek rekreacyjnych minimum to pięciocyfrowe kwoty, a budowlanych, w zależności od adresu – co najmniej kilkadziesiąt-kilkaset tys. zł. Ceny działek pod osiedla wielorodzinne to już miliony zł.