Dziewiąte miejsce zajęło ex aequo aż czterech artystów. Są to: Łukasz Stokłosa, Tomasz Górnicki, Zuza Golińska i Diana Lelonek.
Obie artystki zajmuje przede wszystkim ekologia i niepokojąca wizja przyszłości naszej planety. Diana Lelonek, laureatka Paszportów „Polityki” (2018) posługuje się fotografią, żywą materią i znalezionymi przedmiotami, tworząc prace interdyscyplinarne. Od 2016 roku powstaje projekt „Centrum Żywych Rzeczy”, budowany z porzuconych przedmiotów zamieszkałych już przez biolokatorów. W swoich pracach pokazuje, że natura nie jest zupełnie bezsilna wobec bezmyślnych, dewastujących środowisko działań człowieka.
Zuza Golińska również naszą przyszłość maluje w czarnych kolorach. Ale zanim nastąpi wielki wybuch, który doprowadzi do totalnej katastrofy, najpierw będziemy świadkami zmian klimatycznych i związanych z nimi konsekwencjami w wielu sferach życia publicznego. Przestrzega przed trucicielami XXI wieku, wskazuje, jak zminimalizować np. toksyczne działanie przemysłu odzieżowego – nowe ubrania szyć ze starych. Laureatka m.in. pierwszej nagrody w Gdańskim Biennale Sztuki (2014), konkursu ArtePrize organizowanym przez Delfina Foundation w Londynie (2018).
Natomiast Łukasz Stokłosa przede wszystkim uwiecznia opustoszałe, nadal istniejące pałacowe komnaty. Wiele z tych rezydencji zamieniono już na muzea (np. pałac w Wersalu czy wenecki Querini Stampalia). Maluje też zimowe pejzaże oraz tworzone w estetyce noir portrety gwiazd filmowych, m.in. Charlotte Rampling w filmie „Zmierzch bogów” czy Isabelle Adjani w „Nosferatu wampir”. Jego figuratywne, zmysłowe, pełne napięcia prace oddają klimat dekadenckich filmów Luchino Viscontiego. Artysta pojawił się w prestiżowej publikacji Kurta Beersa „100 Painters of Tomorrow” (2014), a amerykański „The Huffington Post”, liczący się na świecie blog o sztuce, z tytułowej setki wybrał dziesięciu, w tym Łukasza Stokłosę.
Również rzeźbiarz Tomasz Górnicki, laureat m.in. Nagrody Ministra Kultury i Sztuki, próbuje w swojej twórczości zatrzymać czas, tak aby uczucia w nich zawarte, mogły trwać wiecznie. Pracuje w marmurze, glinie, aluminium, brązie. Fascynuje go anatomia w zestawieniu z geometrią. Tworzy rzeźby monumentalne, jak i małe formy ( od 10 tys. zł do kilkuset). Nie tylko akty kobiece, portrety dzieci, artystów, ale także przerażające, czasem pięknie wypolerowane ludzkie czaszki. Uprawia również partyzancki street art. Nielegalnie instaluje swoje prace w różnych częściach miasta (trasa W-Z, przejście pod mostem Poniatowskiego) często kontrowersyjne, które znikają z publicznej przestrzeni w mniej lub bardziej niewyjaśnionych okolicznościach. Są jego krytycznym głosem odnośnie do otaczającej nas rzeczywistości.
Złotą dziesiątkę zamyka Jan Możdżyński.
Pojawił się w Kompasie Młodej Sztuki po raz pierwszy i od razu z tak wysoką lokatą. Najpierw ukończył prawo, ale – jak się okazało – jego prawdziwym powołaniem była sztuka – jest absolwentem warszawskiej ASP. W charakterystycznych, o mocnych kolorach pracach Możdżyńskiego (7–28 tys. zł) wiele pesymistycznych odniesień do rzeczywistości, do przyszłości, ale niepozbawionych jednak optymizmu.