Inflacja przekroczyła już 17 proc., a coraz częściej słychać głosy mówiące o tym, że po nowym roku może wynieść nawet 20 proc.. Zdrożał nie tylko koszyk codziennych zakupów, ale również ceny energii elektrycznej i nośników ciepła, benzyny, czyli wszystko… A największe podwyżki dopiero przed nami. Co robić w takiej sytuacji? Oszczędzać. To teoria, bo w praktyce niektórych rachunków nie da się obniżyć. Ale można wdrożyć oszczędzanie w wersji smart, czyli zaprzyjaźnić się z „filozofią” zero waste. Wszystkie osoby, które jeszcze nie są do niej przekonane, uspokajamy – to nie hipsterska moda, którą rozpowszechniają młodzi ludzie z dużych miast. Niemarnowanie, bo o nim mowa, to podejście, które doskonale znały nasze babcie i praktykowały nasze mamy w trudnych czasach.
Czytaj więcej
Sejm uchwalił ustawę wprowadzającą maksymalne ceny energii elektrycznej w 2023 roku dla gospodarstw domowych, samorządów i przedsiębiorców. Sprawdzamy, czy po wprowadzeniu nowego prawa zmiana dystrybutora ma jakikolwiek sens.
Kiedyś było wymuszone przez brak asortymentu i możliwości zakupowych, dziś jest sposobem życia osób, którym bliskie są losy naszej Planety. Ale zero waste oznacza również „mądre” kupowanie i takie gospodarowanie pieniędzmi, które nie wpędzi nas w kłopoty finansowe, a wręcz przeciwnie – pozwoli na oszczędności. Przygodę z zero waste warto zacząć od zaprzyjaźnienia się z czterema słowami: refuse, reduce, repair, reuse. Co oznaczają te 4 „erki”?
Refuse, czyli sztuka odmawiania
Wchodząc do galerii handlowej, praktycznie już od wejścia jesteśmy namawiani, by wejść do sklepu X, Y, Z. Krzyczą do nas szyldy z reklamami i informacje o promocjach. Bądźmy na to odporni, bo wyjdziemy ze sklepu z zakupami, których wcale nie potrzebowaliśmy i z… uszczuplonym portfelem. Nie dajmy sobie wcisnąć darmowych próbek czy bonów zniżkowych – to zachęta, aby zrobić kolejny krok i dokonać zakupów pod wpływem chwili.
Jak zaznacza Agnieszka Surowiec, ekspert Intrum, ta sama zasada obowiązuje, gdy ktoś do nas dzwoni z „ofertą specjalną”.