Inwestorzy co roku niecierpliwie czekają na informacje ze spółek o wypłacie dywidendy. I szybko na nie reagują.
W tym roku gdy zarząd Synthosu ogłosił, że zamierza zarekomendować przeznaczenie całego ubiegłorocznego zysku na kapitał zapasowy, notowania spółki spadły niemal o 7 proc. Kurs PGNiG obniżył się w ciągu kilkudziesięciu minut o ponad 5 proc., kiedy się okazało, że w tym roku dywidenda może być niższa niż w zeszłym.
Kupowanie akcji z myślą o dywidendach już się zaczęło. To dość łatwy sposób zarabiania. Stopa dywidendy (czyli relacja dywidendy do ceny rynkowej akcji) powyżej 3 proc. sprawia, że inwestycja jest atrakcyjniejsza od obligacji czy lokat bankowych. A są spółki, w których stopa dywidendy wynosi 5–6 proc. a nawet więcej. Analitycy Vestor DM przewidują, że w tym roku średnia stopa dla 20 największych spółek na warszawskiej giełdzie wyniesie 5 proc.
Decyzję o zakupie akcji spółki dzielącej się zyskiem z inwestorami należy podjąć w odpowiednim czasie. Im bliżej dnia dywidendy (kiedy trzeba mieć akcje na rachunku maklerskim), tym kurs jest na ogół wyższy. Z kolei po tym dniu notowania często spadają, ponieważ wielu inwestorów kupujących papiery pod dywidendy szybko się ich pozbywa.
Duży może więcej
Najlepiej wybierać spółki, które mają stabilną sytuację finansową. Dobrym kryterium jest również posiadanie przez firmę większościowego inwestora. Duzi akcjonariusze nieraz potrafili przeforsować swoje zdanie na walnym zgromadzeniu, nawet wbrew intencjom zarządu spółki.