Tak przekonuje Marcin Bednarek, wiceprezes BPH TFI.
Po przykłady nie trzeba sięgać daleko. Wystarczy spojrzeć na stopy zwrotu funduszy inwestycyjnych z marca tego roku.
Średni wynik funduszy akcji polskich, które w poprzednich miesiącach nie miały sobie równych, wyniósł minus 0,5 proc. Jednocześnie przeciętna stopa zwrotu funduszy obligacji, które w zasadzie wcześniejszych miesięcy nie mogą zaliczyć do udanych, sięgnęła plus 1 proc. Kto miał portfel zbudowany z funduszy akcji i funduszy obligacji, może stwierdzić, że część składająca się z papierów dłużnych rzeczywiście ograniczyła zyski z hossy na warszawskiej giełdzie. Kiedy jednak akcje przestały drożeć, obligacje zmieniły się z balastu w wartościowy dodatek.
Wiceprezes BPH TFI podkreśla, że chodzi nie tylko o dywersyfikację polegającą na inwestowaniu w różne klasy aktywów (np. w akcje, obligacje skarbowe), ale także o dywersyfikację geograficzną (rynki w różnych częściach świata).
– Warszawska giełda ma za sobą kilkumiesięczne dynamiczne zwyżki indeksów. Dlatego warto zwrócić uwagę na rynki wschodzące i tam właśnie zainwestować część portfela uznawaną za najbardziej ryzykowną – mówi Marcin Bednarek.