Rz: Od 2013 r. na warszawskiej Pradze prowadzi pan muzeum Czar PRL. Zrekonstruował pan wnętrze typowego mieszkania. Jest sklep, kącik propagandy. Na powierzchni ok. 100 mkw. prezentuje pan około tysiąca eksponatów. Co wywołuje największe emocje?
Rafał Patla: Dzieci są zaszokowane tym, że w telefonie nie ma ekranu dotykowego. Nie wiedzą, do czego służyła tarcza w aparacie telefonicznym. Dorośli często nie mają pojęcia, do czego służą takie rarytasy jak np. obieraczka do ziemniaków wyprodukowana w Czechosłowacji.
Który eksponat najtrudniej było zdobyć?
Po dwóch latach intensywnych poszukiwań zdobyłem oryginalny automat telefoniczny, taki jakie instalowano w budkach telefonicznych. Miałem już uliczną budkę, aparat dostałem w prezencie od firmy Telkom. Społem podarowało mi ladę chłodniczą. Absolutną rzadkością okazały się np. sklepowe haki, które w PRL zawsze były puste. Zdobyłem je dopiero w Czeladzi. Stacjonarny saturator dostałem od prywatnej osoby. Wcześniej nigdy takiego urządzenia nie widziałem na żywo.
Przypomnijmy, że w takim saturatorze szklanka była umieszczona w stalowej obejmie i przytwierdzona na łańcuchu.