Ostatnio po raz pierwszy zaprezentowano wielką prywatną kolekcję dzieł klasyków powojennej polskiej sztuki. Stworzyli ją Robert i Mariusz Rytel. Zbiór porównywalny jest z kolekcjami Grażyny Kulczyk, rodziny Staraków czy Wojciecha Fibaka. Nie jest tak liczny, ale zawiera muzealnej wartości dzieła o doskonałej, udokumentowanej proweniencji.
Czytaj więcej
Rosną ceny na rynku sztuki, ale nadal możliwe są okazyjne zakupy. Trzeba tylko uważnie obserwować aukcje.
Dzieła nieosiągalne dla muzeów
Fragment „Kolekcji Rytel” pokazano na 19 Warszawskich Targach Sztuki, które odbyły się pod koniec listopada. Tłumy gromadziły się przed tzw. „liczonym obrazem” Romana Opałki. Artysta jest jednym z najdroższych polskich malarzy na międzynarodowych aukcjach. Zyskał światową sławę zapełniając płótna kolejnymi mikroskopijnymi liczbami. Dokumentował w ten sposób upływ swojego życia i czasu w ogóle.
Te obrazy Opałki osiągają najwyższe ceny na światowych aukcjach. Krajowych muzeów nie stać na ich zakup. Nie mają ich nawet Muzea Narodowe w Warszawie i w Krakowie. Obraz z „Kolekcji Rytel” został zakupiony od nowojorskiej galerii Levy Gorvy reprezentującej artystę.
Z międzynarodowego rynku sztuki często nadchodzą informacje o kolejnych rekordowych sprzedażach obrazów Opałki. Na przykład w 2010 roku w Sotheby’s trzy obrazy kupione zostały za ponad 700 tys. funtów. Była to wówczas najwyższa kwota, jaką zapłacono za dzieło żyjącego polskiego artysty. Dziś za obrazy Romana Opałki trzeba zapłacić znacznie więcej.