Kredyty mieszkaniowe w obcych walutach nie są niczym nowym na europejskim rynku. Tego typu finansowanie oferowano już na przełomie lat 80. i 90. XX wieku we Włoszech. Jednak to Austriacy zapoczątkowali prawdziwą modę na kredyty frankowe.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku, część mieszkańców zachodniej części Austrii, zaczęła wyjeżdżać do pracy w sąsiedniej Szwajcarii. Tam odkryli, że można dostać niskooprocentowany kredyt we franku szwajcarskim. Pożyczki w szylingu austriackim były znacznie wyżej oprocentowane, a przez to mniej atrakcyjne. Za frankowe kredyty Austriacy kupowali nie tylko nieruchomości i samochody, ale typowe dobra konsumpcyjne, takie jak np. sprzęt domowy.
– Niższe raty we franku szwajcarskim były na tyle atrakcyjne, że w marcu 1998 roku zadłużenie Austriaków w tej walucie opiewało już na 17 miliardów franków, natomiast w grudniu 2002 roku kwota ta wynosiła 45 miliardów – mówi mecenas Anna Lengiewicz, założycielka kancelarii LWB, współpracującej z replan.pl w sprawach frankowiczów.
Czytaj więcej
RPP po raz drugi w 2022 r. podniosła stop procentowe. O ile wzrośnie rata kredytu?
Wprowadzenie euro (1 stycznia 2002 roku) jedynie zwiększyło apetyt Austriaków na kredyty frankowe. Jak wynika z opublikowanego w 2009 roku przez Szwajcarski Bank Centralny raportu, w 2007 roku kwota ich zadłużenia we frankach wynosiła już 84 miliardy.