– Trend wzrostowy, który obserwujemy teraz, to efekt długofalowych skutków ostatnich kryzysów, które odbiły się wyraźnie na kondycji finansowej polskiego społeczeństwa: pandemii, rosnącej inflacji i większych kosztów życia oraz zwyżkujących rat kredytów. Kumulacja negatywnych wydarzeń z ostatnich lat zbiera teraz swoje żniwo. Na dane statystyczne też trzeba nałożyć filtr, średnia nie mówi o wszystkim. Inne bezrobocie jest np. w Wielkopolsce, a inne na Warmii i Mazurach. Wzrost pensji jest niższy niż inflacja, więc mimo podwyżek i tak możemy mniej kupić. Poza tym ten wskaźnik dotyczy tylko sektora większych przedsiębiorstw. Maleją też – to wynika z naszych badań – oszczędności Polaków – a to z nich wiele osób finansowało rosnące koszty życia czy rat kredytów – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Pogarszanie się kondycji finansowej Polaków
Krajowego Rejestru Długów. W I kwartale bieżącego roku zaległości Polaków wzrosły o ponad 400 mln zł. Niepokoi też to, że mamy coraz więcej do oddania. Średnio dłużnik zalega na nieco ponad 19 tys. zł. To o 2 proc. więcej niż kwartał wcześniej.
Na wzrost upadłości wśród konsumentów w pewnym stopniu może mieć też sytuacja mikrobiznesu. W jednoosobowej działalności gospodarczej za zobowiązania finansowe firmy przedsiębiorca odpowiada własnym majątkiem. W przypadku niewypłacalności, może ogłosić upadłość jako przedsiębiorca albo jako konsument, po uprzednim zamknięciu firmy. Wielu wybiera tę ostatnią opcję. Według danych COIG, 380 osób fizycznych, które ogłosiły upadłość w ciągu ostatnich 12-miesięcy, zamknęło wcześniej swoją działalność gospodarczą. W ciągu minionych 5 lat takich przypadków było łącznie 980. Ostatni rok ma więc bardzo duży udział w tym zjawisku.
Upadłość nie jest ucieczką przed odpowiedzialnością
Dane KRD za I kwartał br. wskazują, że bankrutujący konsumenci mieli nieopłacone zaległości na 159,7 mln zł. Znów, to poziom sięgający już ponad 1/3 kwoty zanotowanej w całym ubiegłym roku. W momencie zatwierdzenia niewypłacalności przez sąd, w rejestrze znajdowała się większość, bo 64,5 proc. bankrutów (3452 osoby). Dla wielu z nich długi nie były niczym nowym. Ponad połowa z nich (51 proc.) widniała w KRD 2 lata przed ogłoszeniem niewypłacalności. Im data bankructwa była bliższa, tym więcej firm zgłaszało bankrutów jako swoich dłużników. Na rok przed finansową kapitulacją odsetek ten wynosił 55 proc. Pół roku przed nią 59 proc., a 3 miesiące przed 62 proc. W efekcie na koniec I kw. br. 404 wierzycieli ma niewielkie szanse na odzyskanie choć części kwoty z prawie 160 mln zł.
Jak pokazują dane KRD, większość konsumentów odczuwa problemy finansowe znacznie wcześniej i dlatego tak ważne jest, aby szukali rozwiązania, zanim sprawy zabrną za daleko. Jedną z żelaznych zasad jest nieunikanie kontaktu z negocjatorami z firm windykacyjnych. Póki dzwonią jest jeszcze czas, aby się porozumieć i ustalić plan spłaty zadłużenia.