Już na przełomie kwietnia i maja eksperci oczekiwali korekty ostatnich zwyżek na warszawskiej giełdzie. Jednak ta pojawiła się dopiero po wyborach prezydenckich. W tym czasie okazało się też, że Grecja ma problemy ze spłatą części pożyczki w wysokości 1,5 mld euro i potrzebuje dalszej pomocy. Bez niej grozi jej bankructwo. Wywołało to zawirowania na europejskich rynkach akcji. W Polsce podczas kampanii prezydenckiej padły obietnice dotyczące np. skrócenia wieku emerytalnego, wprowadzenia podatku bankowego czy udzielenia pomocy frankowiczom. Na ile wprowadzenie takich zmian, które mogą niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę, jest realne, dowiemy się po wyborach parlamentarnych. Zdaniem części ekspertów do tego czasu zagraniczni inwestorzy będą woleli inne rynki niż polski. A to oznacza, że indeksy na GPW mogą zachowywać się słabiej.
– Duże znaczenie ma obecnie staranna selekcja spółek. Warto mieć w portfelu akcje takich firm, które odznaczają się wysoką jakością zarządzania i dobrymi wynikami finansowymi – uważa Andrzej Lis, zarządzający w Altus TFI. Według niego potencjał tkwiący w akcjach jest obecnie zdecydowanie większy w porównaniu z obligacjami skarbowymi.
W Polsce, według analityków, dosyć atrakcyjnie wyceniane są małe i średnie spółki. I to wśród nich inwestorzy powinni szukać okazji. Takie firmy najwięcej skorzystają na poprawie koniunktury gospodarczej.
– Powyborcza korekta na GPW trwa już ponad miesiąc. WIG w tym czasie spadł o 7,5 proc. To ciągle mniej niż oczekiwane przez nas 10 proc., ale powoli można się przymierzać do zakupu przecenionych akcji – twierdzi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Według Grzegorza Pułkotyckiego z DM BZ WBK nie widać na razie przesłanek wskazujących na możliwe wybicie WIG20. A to z powodu słabej oceny największych spółek z sektorów: bankowego, energetycznego czy surowcowego.