W ciągu roku klasyczne auta zdrożały przeciętnie o 6,5 proc., a kolekcjonerskie butelki „szkockiej” aż o 18,5 proc. – wynika ze statystyk portali HAGI i Rare Whisky 101. – Takie wyniki rozbudzają chciwość inwestorów, szczególnie jeśli bankowe lokaty z trudem pokonują inflację – zauważa Bartosz Turek, analityk Open Finance.
Jak twierdzi, alternatywne sposoby lokowania kapitału zyskują na popularności – szczególnie kusząc potencjalnymi zyskami w otoczeniu niskich stóp procentowych. Wiele źródeł podkreśla też, że inwestycje alternatywne (znaczki pocztowe, stare samochody czy trunki) nie tanieją, gdy na rynek giełdowy przychodzi bessa, czyli są antycykliczne. W ostatnich latach takie przypadki się zdarzały, ale nie jest to reguła. Z drugiej strony minusem inwestycji alternatywnych jest to, że moda na nie także może przeminąć, a wtedy kupione przez inwestorów przedmioty mogą okazać się znacznie mniej warte lub nawet bezwartościowe. Jak zawsze niezbędne są więc rozwaga, wiedza i ostrożność.
Polska motoryzacja w cenie
Jak wcześniej wspomniano wyraźnie zdrożały w ostatnim czasie auta klasyczne – o 6,5 proc. w ciągu roku – wynika z indeksu HAGI TOP. Przygotowuje go firma Historic Automobile Group International, która popularyzuje wiedzę o autach klasycznych i zmianach ich cen. Indeks HAGI TOP ma za zadanie badanie cen transakcyjnych najrzadszych klasycznych aut zbudowanych na przestrzeni całej historii motoryzacji. Znajdziemy w nim zarówno samochody zbudowane przed wojną jak i w XXI wieku. Rodzimy rynek aut klasycznych nie dorównuje zachodnioeuropejskim, co nie znaczy, że Polakom obce jest lokowanie pieniędzy na tym rynku. Co więcej, zainteresowaniem cieszą się nie tylko stare Mercedesy, Ferrari, Porsche czy Jaguary, ale mamy też rynek rodzimych ikon motoryzacji.
Trzeba mieć przy tym świadomość, że utrzymanie auta w nienagannej kondycji sporo kosztuje. W przypadku ikon PRL-u istnieje poważne zagrożenie, że ewentualny wzrost wartości czterech kółek może nie pokryć wspomnianych kosztów. Ten trzeba szacować na kilka-kilkanaście tysięcy złotych rocznie. Spójrzmy więc na konkretny przykład. W pierwszej dekadzie XXI wieku „duży fiat” w dobrym stanie kosztował około 2-3 tys. zł, a egzemplarze zaniedbane wyceniane były na zaledwie kilkaset złotych. Podobnie było z „małymi fiatami”. Aut tych jest jednak coraz mniej, a sentyment na nie wraca. Efekt jest taki, że ceny za auta w idealnym stanie przyprawiają o zawrót głowy. Zdarza się, że sprzedający żądają za nie 30-50 tys. złotych i więcej. Głośny był przypadek ponad 30-letniego malucha, który „mieszkał” na piętrze domu jednorodzinnego. Właściciel wycenił go na 65 tys. złotych.
Potężne zyski na komiksach
Imponujące są też wzrosty cen komiksów. Ikoną jest tu pierwsze wydanie Action Comics z 1938 roku. 79 lat temu kosztowało ono 10 centów. Dziś za egzemplarz w idealnym stanie trzeba zapłacić nawet 3,2 mln dolarów – jest to najwyższa w historii cena zapłacona za komiks. To oznacza, że ten egzemplarz co roku drożał przeciętnie o ponad 24 proc. i działo się tak przez prawie 8 dekad. Kolejne numery z tej serii nie są już aż tak drogie. Maksymalną cena jaką osiągnął piąty numer było „zaledwie” 7,5 tys. dolarów. Uśredniając wzrosty cen dla pierwszych 10 numerów tej serii osiągamy wynik na poziomie ponad 18 proc.. Aż o tyle przeciętnie drożały co roku te komiksy.