Szansa dla mniej zamożnych kolekcjonerów

Plakat artystyczny jest u nas niedoszacowany, powodzeniem cieszy się tylko plakat historyczno-patriotyczny

Publikacja: 18.03.2018 08:00

Marek Roefler zorganizuje w swoim muzeum wystawę malarstwa Josepha Pressmana Villa la Fleur

Marek Roefler zorganizuje w swoim muzeum wystawę malarstwa Josepha Pressmana Villa la Fleur

Foto: materiały prasowe

Kolekcjonerzy często muszą podejmować decyzję, czy kupić przedmiot, który właśnie wpadł im w ręce, czy może zostawić pieniądze na inny jeszcze atrakcyjniejszy zakup. Dlatego dobrze jest znać z wyprzedzeniem ofertę antykwariatów.

7 kwietnia krakowski Antykwariat Nautilus (www.nautilus-art.pl) zorganizuje pierwszą w tym roku aukcję. Firma ta od 1993 r. specjalizuje się w handlu grafiką artystyczną i malarstwem na papierze. Cała oferta nie jest jeszcze znana, ale wiadomo już, że znajdzie się w niej muzealnej wartości plakat z 1931 r. Tadeusza Gronowskiego „Salon zimowy Instytutu Propagandy Sztuki” (cena wywoławcza 8 tys. zł).

Tadeusz Gronowski (1894–1990) uznawany jest za ojca polskiego plakatu reklamowego. Najsłynniejszy jego plakat z 1926 r. „Radion sam pierze” nigdy nie pojawił się w handlu. Kolekcjonerzy szacują, że dziś kosztowałby co najmniej 40 tys. zł.

W 1929 r. Gronowski stworzył używane do dziś logo Polskich Linii Lotniczych LOT. Po wojnie jako architekt wnętrz zaprojektował wystrój np. Teatru Wielkiego w Warszawie.

Na rynku krążą obrazy Gronowskiego malowane na papierze. Mają względnie niskie ceny na tle porównywalnych prac innych artystów. Przedwojenne plakaty to rynkowa rzadkość. Jeśli kolekcjonera nie stać na plakat, może na początek upolować czasopismo, którego okładkę zaprojektował Gronowski. Artysta ilustrował np. przedwojenny miesięcznik literacki „Skamander”. Jeden numer kupimy za ok. 300 zł.

Pożyczka odrodzenia Polski

Rynek plakatu w Polsce jest niewielki. Desa Unicum (www.desa.pl) kilka lat temu zaczęła organizować specjalistyczne aukcje plakatu artystycznego. Wyniki licytacji nie są zachęcające dla sprzedających. Na przykład w styczniu 2017 r. najsłynniejszy powojenny plakat polski, dzieło Jana Lenicy do opery „Wozzeck” Albana Berga, sprzedano za 3 tys. zł. Cena wywoławcza była kusząco niska (2,8 tys. zł), ale estymację określono w przedziale 6–12 tys. zł. Plakat artystyczny na naszym rynku jest niedoszacowany. To szansa dla mniej zamożnych kolekcjonerów. Powodzeniem cieszy się jedynie plakat historyczno–patriotyczny, zwłaszcza z okresu zwycięskiej wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. Za rekordową cenę 28 tys. zł (wywoławcza 14 tys. zł) w listopadzie 2016 r. krakowski Antykwariat Wójtowicz sprzedał rosyjski plakat propagandowy z tamtego okresu. Autorem hasła na plakacie był słynny rosyjski poeta Włodzimierz Majakowski.

Przebojem w ofercie Nautilusa może się okazać plakat z 1920 r. „Pożyczka odrodzenia Polski”. To rzadkie dzieło Felicjana Szczęsnego Kowarskiego (1890–1948) znane jest z podręczników historii Polski i z albumów o plakacie. Zostało wykonane w technice litografii. Przedstawia małego dobosza na tle białego orła.

Do wsparcia gospodarki państwa odrodzonego w 1918 r. zachęcały różne plakaty. To wdzięczny temat kolekcjonerski. Na przykład równie znany i poszukiwany jest plakat Stanisława Bohusza-Siestrzeńcewicza; widnieje na nim to samo hasło.

Na aukcji Nautilusa zainteresowanie niewątpliwie wzbudzi wyjątkowo rzadki portret wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego, wykonany w 1782 r. w technice miedziorytu. Autorem jest Marcello Bacciarelli. Grafika należała do literata Józefa Weyssenhoffa. Ceny wywoławczej jeszcze nie ustalono.

Nowohuckie Centrum Kultury w Krakowie (www.nck.krakow.pl) zorganizowało wystawę malarstwa Wiolety Rzążewskiej (ur. 1986 r.) „Sto lat”. Wystawiono kilkadziesiąt prac, w tym obrazy kupione niedawno przez Agencję Artystyczną GAP. W nowym roku akademickim ozdobią kampus Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wystawa w NCK potrwa do 5 kwietnia.

Wioleta Rzążewska obroniła dyplom w 2017 r. Nie zaczynała od aukcji najmłodszej sztuki z niskimi cenami wywoławczymi (na ogół 500 zł). Już jej studenckie prace zwróciły uwagę oryginalną tematyką. Malarka przedstawia świat naszych przodków żyjących kilka pokoleń wstecz. Uwiecznia życie codzienne, święta, obrzędy. Związała się z Pragalerią (www.pragaleria.pl). Jej obrazy są tam oferowane po 5–7 tys. zł.

Właśnie zapadła decyzja, że w tym roku na wystawie w prywatnym muzeum Villa la fleur w Konstancinie (www.villalafleur.pl) poznamy dorobek Josepha Pressmana (1904–1967). Właściciel muzeum, kolekcjoner Marek Roefler, na co dzień prezentuje przede wszystkim dzieła polskich artystów należących do tzw. Szkoły Paryskiej, a raz w roku jesienią organizuje monograficzną wystawę jednego artysty (tegoroczna będzie dziewiątą).

Joseph Pressman urodził się w Beresteczku. Studiował malarstwo we Lwowie i Warszawie. Zmarł w Paryżu. W polskich muzeach nie ma jego dzieł. Rzadko pojawiają się na krajowym rynku. Portal rynku sztuki Artinfo.pl (www.artinfo.pl) odnotował kilkanaście transakcji. Sprzedano jednak przypadkowe prace, niereprezentatywne dla dorobku artysty. Marek Roefler wylicytował na światowych aukcjach ok. 80 dzieł Pressmana.

Modigliani w Konstancinie

Wystawy w muzeum w Konstancinie popularyzują nieznanych u nas artystów. Z reguły po wystawie zainteresowanie ich twórczością zdecydowanie rośnie. Spektakularnym tego przykładem jest ubiegłoroczna wystawa prac zupełnie u nas nieznanego Jeana Lamberta-Ruckiego (1888–1967), absolwenta krakowskiej ASP (1911 r.). Zdobył on światową sławę jako designer, malarz, rzeźbiarz, projektant biżuterii. Stworzył kanon francuskiej sztuki religijnej.

Po wystawie w muzeum Marka Roeflera nasz rynek zalały drobne prace Lamberta-Ruckiego przywiezione z innych krajów. Na przykład 10 marca na aukcji firmy Ostoya (www.aukcjeostoya.pl) wystawiono różaniec z ceną 800 zł. W Konstancinie prezentowane są wybitne dzieła Lamberta-Ruckiego, kupione na aukcjach w Sotheby’s i Christie’s. Możemy je oglądać na monograficznej wystawie jeszcze do 25 marca.

Marek Roefler zdobył jako pierwszy w Polsce dzieło Amadeo Modiglianiego. Jest to rysunkowy portret legendarnego paryskiego marszanda Leopolda Zborowskiego, który wylansował Modiglianiego. Portret możemy zobaczyć w Konstancinie.

Leopold Zborowski (1889–1932) urodził się w Zaleszczykach. Był poetą. Wyemigrował w 1913 r. W Paryżu zasłynął jako marszand. W swojej galerii promował dzieła takich artystów jak Picasso, Chagall, Cezanne, Kisling.

Mojżesz Kisling (1891–1953) studiował na ASP w Krakowie. Był uczniem Józefa Pankiewicza. Wyemigrował do Paryża w 1910 r. Odniósł tam wielki sukces artystyczny, rynkowy i towarzyski. W międzynarodowej literaturze opisywany jest jako „książę Montparnasse’u”. Obrazy artysty są atrakcją największych światowych aukcji i ozdobą zbiorów w Konstancinie. ©?

Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10