Od marcowego dołka na warszawskiej giełdzie trwa odrabianie strat. O ile indeksom jeszcze trochę brakuje do poziomów sprzed wybuchu kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 (z wyjątkiem sWIG80), o tyle wyceny niektórych firm zdołały – nierzadko ze sporym zapasem – skorygować spadek.
Warto sprawdzić: Krach wywołany koronawirusem napędził klientów maklerom
Mocarze z WIG20
Odrabianie strat najtrudniej przychodzi dużym spółkom z indeksu WIG20. Można jednak wskazać w tym gronie kilka pozytywnych wyjątków. Na zainteresowanie inwestorów mogły w pierwszej kolejności liczyć spółki, których sytuacja finansowa jest w mniejszym stopniu uzależniona od koniunktury gospodarczej lub będące beneficjentami szybko zmieniającego się otoczenia (zmiana zwyczajów konsumentów, wzrost znaczenia e-commerce i rozrywki domowej). – Wpływ na to, że akcje tylko wybranych spółek cieszą się tak dużym zaufaniem inwestorów, z pewnością ma też fakt, iż wśród dużych spółek z WIG20, do tej pory nieobciążone różnymi zastrzeżeniami były tylko dwie: CD Projekt i Dino. Tu może pojawić się ryzyko. Jeśli stosunek do spółek, które radziły sobie gorzej, zacznie się poprawiać, relatywnie ucierpieć mogą dotychczasowi liderzy. A wraz ze wzrostem kursu rośnie wrażliwość na ewentualne negatywne zaskoczenia – zauważa Dariusz Dadej, analityk Noble Securities.
Po krótkim okresie słabości, wywołanej marcową paniką na rynkach, akcje CD Projektu wróciły do kontynuacji trendu wzrostowego, W ostatnich dniach kurs ustanowił nowe rekordy. Wycena producenta gier zbliża się już do 40 mld zł, co umacnia go na pozycji najbardziej wartościowej spółki z warszawskiej giełdy. Motorem notowań CD Projektu jest wiara inwestorów w sukces „Cyberpunka 2077”, którego premiera odbędzie się w listopadzie. Zdaniem Dariusza Dadeja pozytywny wpływ tej produkcji na wyniki został już uwzględniony w cenie akcji. Z kolei Dino przekonuje do siebie inwestorów efektowną poprawą przychodów i zysków, co znajduje odzwierciedlenie w długoterminowym trendzie wzrostowym kursu. – Dino jest zdecydowanym liderem branży i cieszy się zaufaniem inwestorów. Jak do tej pory „dowozi” swoje obietnice, często nawet przekraczając je na plus, zarówno te dotyczące rozwoju sieci, jak i wyników. Epidemia zgodnie z założeniami nie ma większego wpływu na działalność spółki. Nie ma problemu z długiem – wskazuje ekspert. Kurs dodatkowo wsparły majowe zakupy akcji dokonywane przez głównego akcjonariusza Tomasza Biernackiego. – Spółka jest notowana ponad dwukrotnie ponad wskaźniki porównywalnych spółek z branży. Wydaje się, że jest to jednak zbyt agresywne dyskontowanie oczekiwanej przyszłości – podsumowuje Dadej.
Warto sprawdzić: Piłsudski jak sztabka złota. Pamiątki są przebojami rynku