Jak dobrze zarobić na artystach niesłusznie zapomnianych

Na dziełach artystów niesłusznie zapomnianych można bardzo dobrze zarobić. Sprawdzamy, jak to robią profesjonaliści.

Publikacja: 23.07.2020 17:26

Jak dobrze zarobić na artystach niesłusznie zapomnianych

Foto: Villa la Fleur

Kolekcjoner Marek Roefler w ostatnich dniach kupił na międzynarodowej aukcji meble z apartamentu kultowej malarki Tamary Łempickiej. Komplet w stylu art déco składa się z trzech stołków barowych, ławy oraz dwóch foteli. Meble widać na archiwalnych zdjęciach w książkach i w albumach o artystce. Pierwotnie stały w pracowni malarki. Łempicka pozowała w tym wnętrzu do zdjęć reklamujących jej malarstwo. Meble pokazywane były na wystawach.

Warto sprawdzić: Inwestowanie na rynku najmłodszego malarstwa to ruletka

Zapomniani twórcy

„Moje Pieniądze” jako pierwsze piszą o kolekcjonerskim zakupie Marka Roeflera. Czekamy na przyjazd mebli do kraju. Będą dodatkową atrakcją na wystawie Tamary Łempickiej. Odbędzie się ona z okazji jubileuszu dziesięciolecia prywatnego muzeum Villa la Fleur, założonego przez kolekcjonera w Konstacinie (www.villalafleur.pl).

Historia muzeum pokazuje, że podstawowe znaczenie dla rynku sztuki ma odkrywanie artystów niesłusznie zapomnianych. Marek Roefler prezentuje w swoim muzeum kolekcję dzieł polskich artystów-emigrantów, którzy należeli do tzw. École de Paris. Co roku otwierał monograficzną wystawę jednego malarza. Na każdej z wystaw prezentował swoje zbiory, dodatkowo wypożyczał dzieła danego malarza ze świata. Zwykle dorobku danego artysty nie było w krajowych muzeach.

Do wystawy zawsze wydawana była dwujęzyczna monografia. Monografie artystów opracował kurator zbiorów Artur Winiarski. Poprzedzone były badaniami w międzynarodowych archiwach. Odbyło się dziesięć wystaw.

Okazało się, że po wystawach dzieła prezentowanego artysty zwykle po raz pierwszy wchodziły na krajowy rynek. Rosło zainteresowanie danym malarzem, rosły ceny. Kreacja cen nie była celem kolekcjonera, była skutkiem ubocznym skutecznej promocji.

Kolekcjoner zorganizował wystawy m.in. Maurycego Mędrzyckiego, Alicji Halickiej, Henryka Haydena. Spektakularny sukces odniosła w 2017 roku wystawa Jana Lamberta-Ruckiego (1888–1967). Po wystawie prace artysty zalały krajowy rynek jak powódź. Zawodowi dostawcy towaru starali się wykorzystać rozgłos wokół wystawy w muzeum Villa la Fleur, masowo importowali prace Lamberta-Ruckiego do kraju.

""

Prywatne muzeum w Konstancinie prezentuje obrazy Nathana Grunsweigha. Fot. Villa la Fleur

pieniadze.rp.pl

Odkryć i wypromować

Podobny mechanizm obowiązuje w pracy marszandów. Odkrywają oni artystów niesłusznie zapomnianych i systematycznie budują ich ceny. Promocji pomagają wystawy, katalogi, szum medialny wokół artysty.

Krótka historia wolnego rynku w Polsce pokazuje, że odkrywanie artystów to podstawa przyszłych zysków. Można wyliczyć dziesiątki nazwisk. Na przykład przed laty ktoś kupił dorobek niesłusznie zapomnianego Witolda Zaczeniuka. Stopniowo obrazy artysty weszły na aukcje, ich właściciel zarabiał coraz więcej. Ktoś inny skutecznie wprowadził do handlu dzieła nieprofesjonalnego artysty Władysława Rząba. Są też bardziej spektakularne przykłady. Faktem jest, że kilkanaście lat temu na krajowych aukcjach nie funkcjonowali np. Wojciech Fangor, Alina Szapocznikow czy Jerzy Nowosielski. Przypomnę, że dorobek znanego dziś powszechnie Stanisława Eleszkiewicza odkrył w 1986 roku marszand Zbigniew Legutko. Kupił w hurcie zawartość pracowni i stopniowo budował ceny zapomnianego malarza. W ostatnich latach importowane są do kraju rozproszone po świecie prace artysty-emigranta Stanisława Szukalskiego (1893–1987). To nie tylko obrazy, ale także rzeźby i numizmaty. Ktoś, kto tropi w świecie zapomniane polonika, zarabia na ich sprzedaży w Polsce. Właściciele na świecie pozbywają się polskich dzieł nierzadko za bezcen, ponieważ nie mają one liczących się notowań na aukcjach.

Warto sprawdzić: Ich prace osiągają zawrotne sumy. Kompas Sztuki 2020

W kraju od zawsze panuje niska podaż, dlatego np. Szukalski szybko został doceniony na naszym rynku. Tropieniem tanich dzieł zapomnianych artystów zajmują się także kolekcjonerzy. Najlepsze dzieła zostawiają dla siebie, pozostałe sprzedają z zyskiem. W ten sposób kolekcja zarabia na kolejne zakupy i na kolekcjonera.

Potencjał wciąż ogromny

Na odkrycie czeka dorobek wielu niesłusznie zapomnianych twórców. Od lat dziwię się, że nie funkcjonują w handlu obrazy zawodowej malarki Moniki Żeromskiej, autorki poczytnych „Wspomnień”, córki Stefana Żeromskiego. Zarobi ktoś, kto dotrze do zapomnianych obrazów i grafik Kazimierza Manna (1910–1975). Dorobek artysty szerzej przedstawię w przyszłym tygodniu.

W ostatnich dniach w Villa la Fleur zawisła monograficzna wystawa Nathana Grusweigha (1880–1956). To ok. 50 obrazów. Kuratorką wystawy i autorką monografii jest Maria Muszkowska. Otwarcie wystawy opóźniło się z powodu epidemii. Z uwagi na istniejące nadal zagrożenie wystawę będziemy mogli obejrzeć najpierw na filmie w internecie. Film jest aktualnie przygotowywany. W normalnych warunkach każdy może odwiedzić kameralne muzeum.

Grunsweigh ma niezwykłą biografię. Gdy był dzieckiem, jego rodzina osiedliła się w okolicy Borysławia, gdzie intensywnie rozwijał się przemysł naftowy. Rodzina z czasem wyemigrowała do Antwerpii. Ojciec przyszłego malarza wpisał w dokumentach swój zawód: „handlarz diamentami”. Rodzina zakotwiczyła się w światowym centrum diamentów.

Grunsweigh malował charakterystyczne pejzaże paryskich zaułków, podobnie jak Maurice Utrillo. Przez to nazywany jest polskim Utrillo. Na międzynarodowym rynku obrazy artysty mają ceny od ok. 2 do ok. 15 tys. euro. Dotychczas artysta rzadko notowany był na krajowym rynku.

""

Grafika z 1933 roku Tamary Łempickiej . Fot. Villa la Fleur

pieniadze.rp.pl

Na koniec wrócę do Tamary Łempickiej. Jesienią na jubileusz muzeum planowano wystawę malarki. Z powodu zagrożenia epidemią wystawę przesunięto na przyszły rok. Obejrzymy w sumie ok. 20 olejnych prac, w tym dziesięć obrazów z kolekcji Roeflera. Będą grafiki. Dzieła Łempickiej wypożyczone zostaną także od prywatnych kolekcjonerów ze świata.

Twórczość malarki pokazana zostanie w otoczeniu najlepszych dzieł artystów z epoki. Będą świetne dzieła rzeźbiarzy: Jana Lamberta-Ruckiego, Josepha Csakyego, Gustave’a Miklosa oraz braci Jana i Jöela Martelów. Wymienieni artyści stworzyli podwaliny sztuki art déco.

Warto sprawdzić: Obraz zamiast złota. Podstawy inwestowania w sztukę

Wystawa przybliży nam postać Roberta Malleta-Stevensa (1886–1945), wybitnego architekta i projektanta. Zaprojektował on apartamentowiec w centrum Paryża. W budynku zaprojektował dwukondygnacyjną luksusową pracownię dla Tamary Łempickiej.

Dzięki przyszłorocznej wystawie poznamy osobę Thérèse Bonney, która była nadworną fotografką Łempickiej. Uwieczniła na swoich zdjęciach m.in. zakupione teraz meble. W świecie znana jest jako twórczyni pierwszej profesjonalnej międzynarodowej agencji fotograficznej.

Kolekcjoner Marek Roefler w ostatnich dniach kupił na międzynarodowej aukcji meble z apartamentu kultowej malarki Tamary Łempickiej. Komplet w stylu art déco składa się z trzech stołków barowych, ławy oraz dwóch foteli. Meble widać na archiwalnych zdjęciach w książkach i w albumach o artystce. Pierwotnie stały w pracowni malarki. Łempicka pozowała w tym wnętrzu do zdjęć reklamujących jej malarstwo. Meble pokazywane były na wystawach.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rynki finansowe
Jak Chiny zarzynają kurę znoszącą złote jaja
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć