Oprocentowanie lokat jest teraz mało atrakcyjne. Z kolei inwestowanie na polskim rynku akcji od wielu miesięcy wiąże się z podwyższonym ryzykiem. Dlatego szukając alternatywnych form lokowania oszczędności, warto spojrzeć w kierunku obligacji emitowanych przez przedsiębiorstwa. Ich oprocentowanie jest wyższe niż lokat bankowych, choć oczywiście są one bardziej ryzykowne. – Emitenci obligacji korporacyjnych oferują marże przewyższające WIBOR od 1 do nawet 7–8 proc. Tym samym spodziewane zyski inwestora wynoszą od mniej więcej tyle, ile oferują banki, do nawet 10 proc. w skali roku – mówi Marek Witkowski, prezes Domu Maklerskiego Copernicus Securities.
Co ma wpływ na oprocentowanie
Inwestycje w obligacje korporacyjne są ryzykowne. I właśnie od tego, jak duże ryzyko zaakceptujemy, zależy oprocentowanie papierów, a zatem i potencjalny zarobek. Przedsiębiorstwa mniej znane i pewne mogą starać się przyciągnąć inwestorów wyższym oprocentowaniem. Na przykład inne odsetki zaproponuje Orlen, a inne Getin Noble Bank (nawet przy podobnym terminie wykupu). Paliwowy potentat raczej zaoferuje inwestorom gorsze warunki niż bank, o którym wiadomo, że może mieć problemy z kredytami walutowymi (widać to, gdy porównujemy obligacje tych firm dostępne na rynku).
O oprocentowaniu decydują także inne czynniki. – Przykładowo dobra koniunktura na rynku nieruchomości mieszkaniowych przełożyła się na zwiększone zapotrzebowanie deweloperów na środki z przeznaczeniem na zakup działek lub na uruchomienie inwestycji. Duży wybór emisji papierów spowodował relatywny wzrost oprocentowania – tłumaczy Marek Witkowski. – Kolejnym czynnikiem, który może mieć wpływ na oprocentowanie, jest to, czy obligacja jest zabezpieczona czy też nie.
Sztuka wyboru
Zysk z obligacji może być większy niż tylko wynikający z oferowanej przez firmę marży. Dzieje się tak wtedy, gdy kupimy na rynku wtórnym (na giełdzie) obligacje, których kurs znajduje się poniżej wartości nominalnej z dnia emisji. Innymi słowy, jest to sytuacja, gdy ktoś kto kupił wcześniej obligacje i chce je teraz odsprzedać po niższej cenie.
Jednak szukanie tego typu „promocji” może być ryzykowne. – Wszystkie kursy obligacji poniżej nominału, lecz nie niższe niż 94 proc. (sporadycznie do 90 proc.), mogą wskazywać na trzy zdarzenia: drobne problemy emitenta, nieefektywność rynku z uwagi na płynność, lub oba te zdarzenia występujące łącznie – podkreśla prezes DM Copernicus Securities. – Korzystanie z „promocji” wynoszącej 80–90 proc. nominału wymaga z pewnością większego doświadczenia, lepszej wiedzy o emitencie, dokładniejszej analizy bieżącej sytuacji oraz chęci osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków przy dużym ryzyku. W większości przypadków notowania obligacji poniżej 80 proc. nominału przyrównałbym raczej do hazardu niż świadomego inwestowania w obligacje.