W rezultacie coraz więcej klientów TFI zaczęło je wybierać. Zróżnicowanie inwestycji pod kątem geograficznym jest jak najbardziej wskazane, ale pod warunkiem, że jest to świadoma decyzja, a nie działanie według reguły: kupuj drogo, sprzedaj tanio; tak zachowują się ci, którzy rozpoczynają inwestowanie w najgorszym możliwym momencie, kierując się historycznymi stopami zwrotu. Niestety, największe od 2008 r. miesięczne napływy kapitału do funduszy akcji zagranicznych przypadły na marzec ubiegłego roku. Chwilę później na giełdach zaczęły się spadki.
W I kwartale 2016 r. akcje notowane na polskiej giełdzie oraz na innych rynkach wschodzących pozwoliły zarobić znacznie więcej niż papiery na zachodnich giełdach (od początku tego roku do końca marca WIG20 zyskał ponad 7 proc., a niemiecki DAX stracił 7 proc.).
Co prawda wcześniej rynki rozwijające się zachowywały się znacznie gorzej (w 2015 r. WIG20 stracił 20 proc., a DAX zyskał 10 proc.). Ale w sumie widać, że inwestując na giełdach zagranicznych, trzeba się liczyć z podobnymi wahaniami jak na naszej giełdzie. I zawsze obowiązuje ta sama zasada: nie inwestuj w aktywa, które już bardzo mocno zdrożały.
Popularność papierów zagranicznych rośnie również wśród zarządzających. W rezultacie w naszych zestawieniach zachodzą zmiany; fundusze przenoszone są przez Analizy Online do innych grup.
Stało się tak np. z Investor Akcji. Fundusz ten, zaliczany do niedawna do grupy funduszy akcji polskich, był wielokrotnie wyróżniany za dobre wyniki na tle konkurentów. Ostatnio jednak został zakwalifikowany do kategorii funduszy akcji zagranicznych rynków rozwiniętych, ponieważ „udział polskich akcji od kilku okresów sprawozdawczych nie przekraczał krytycznego poziomu 50 proc.” – tłumaczą Analizy Online.