Inwestowanie w obligacje korporacyjne tylko dla doświadczonych

Jedna piąta pieniędzy pożyczonych przez małe firmy w najmniejszych emisjach nie została zwrócona inwestorom.

Publikacja: 29.11.2017 21:00

Inwestowanie w obligacje korporacyjne tylko dla doświadczonych

Foto: Bloomberg

Rosnące wynagrodzenia i dochody rozporządzalne powodują, że więcej pieniędzy odkładamy i inwestujemy. Ale niskie stopy procentowe nie zachęcają do zakładania lokat bankowych, które średnio dają teraz 1,6 proc. w skali roku, czyli po uwzględnieniu inflacji (2 proc.) i od zysków kapitałowych (0,19 proc.) przynoszą realne straty. Szukamy więc alternatyw – giełda wciąż dla wielu bywa zbyt ryzykowna, ale coraz większą popularnością cieszą się obligacje firm oferujące rocznie 10 proc. a nawet więcej.

Problem jednak w tym, że tego typu papiery w żaden nie są tak bezpieczne jak przypominające je na pozór obligacje skabrowe. Mimo dobrej koniunktury zdarzają się upadłości firm, w III kwartale ich liczba była najwyższa od pięciu lat. Przez ostatnich 12 miesięcy (stan na koniec września) notowane na Catalyst firmy nie wykupiły obligacji za 144 mln zł, co stanowiło 1,9 proc. wygasającego w tym czasie zadłużenia – wynika z danych portalu Obligacje. pl. Szczególnie niepokojący jest bardzo wysoki odsetek niespłacanych obligacji o wartości emisji do 10 mln zł, sprzedawanych w ofertach publicznych (do 2,5 mln euro firmy nie muszą sporządzać zatwierdzanego przez Komisję Nadzoru Finansowego prospektu, wystarczy memorandum informacyjne, które nie jest zatwierdzane przez nadzorcę). Przez rok firmy nie wykupiły papierów w tym segmencie za 44 mln zł, co oznacza, że do inwestorów nie wróciła co piąta złotówka (21 proc.). Na dużą liczbę niewypłacalności firm emitujących obligacje do drobnych inwestorów zwracał uwagę rzecznik finansowy.

KNF sugeruje, że główny problem dotyczy braku analizy informacji z dokumentów informacyjnych przez inwestorów, dla których głównym kryterium nabycia jest wysokość oprocentowania (tym wyższe, im wyższe ryzyko). – Dokumenty informacyjne powinny być zawsze wnikliwie analizowane przez inwestorów – podkreśla urząd.

Obligacje korporacyjne są dochodowe i przydatne przy dywersyfikacji portfela (są nisko skorelowane z rynkiem akcji), ale w przypadku tych instrumentów ryzykujemy całym zainwestowanym kapitałem, a zysk jest ograniczony do ustalonego z góry kuponu. Pojawiają się więc opinie, że obligacje te mogą być bardziej ryzykowne niż akcje. – Ocena wypłacalności emitenta jest trudniejsza niż w przypadku akcji, rynek obligacji jest też słabiej analizowany przez analityków – nie ma tylu rekomendacji, analiz co na rynku akcji. Dodatkową trudnością jest niewielka płynność Catalyst i jeżeli nie trafimy z inwestycją, będzie nam bardzo ciężko wyjść z zajętej pozycji – mówi Tomasz Wyłuda, doradca inwestycyjny w ING.

W momencie emisji wysokie oprocentowanie obligacji może być pewną wskazówką co do ryzyka.

– Jeżeli emitent oferuje oprocentowanie blisko 10 proc., oznaczać to może, że ma nóż na gardle i taka inwestycja jest bardzo ryzykowna. Jednocześnie niskie oprocentowanie wcale nie gwarantuje, że obligacje są bezpieczne – tłumaczy Wyłuda. Dodaje, że jeśli chcemy kupić obligacje z rynku wtórnego (Catalyst), lepiej spojrzeć na rentowność niż na wysokość oprocentowania, bo rentowność lepiej pokazuje aktualne ryzyko inwestycyjne.

To jednak trudny rynek wymagający sporej wiedzy oraz możliwości dywersyfikacji portfela. Inwestorzy niemający doświadczenia powinni raczej inwestować za pośrednictwem TFI, które co prawda pobierają opłaty za zarządzanie, ale mają dostęp do szerszej palety obligacji i dzięki temu mogą trafić na lepsze okazje inwestycyjne oraz łatwiej zdywersyfikować portfel. Wadą inwestycji w fundusze obligacji jest fakt, że często nie wiemy, w co one inwestują, dlatego musimy polegać na zaufaniu do zarządzających. To sprawia, że fundusze z rynku obligacji warto wybierać wśród bardzo doświadczonych TFI.

– Jeżeli inwestujemy sami, a nie mamy doświadczenia w inwestycji w obligacje, najlepiej zacząć od stabilnych spółek z WIG20. Gdy nabierzemy doświadczenia, warto spojrzeć na takie rzeczy, jak zabezpieczenie obligacji (czy łatwo zbywalne, pewne), wskaźniki zadłużenia, wskaźniki obsługi długu, jakość aktywów (czy istnieje ryzyko odpisu), jakość generowanego zysku (czy pokrywa się z przepływami pieniężnymi), poziom stóp procentowych w gospodarce, opcje przedterminowego wykupu – radzi ekspert ING BSK.

Rosnące wynagrodzenia i dochody rozporządzalne powodują, że więcej pieniędzy odkładamy i inwestujemy. Ale niskie stopy procentowe nie zachęcają do zakładania lokat bankowych, które średnio dają teraz 1,6 proc. w skali roku, czyli po uwzględnieniu inflacji (2 proc.) i od zysków kapitałowych (0,19 proc.) przynoszą realne straty. Szukamy więc alternatyw – giełda wciąż dla wielu bywa zbyt ryzykowna, ale coraz większą popularnością cieszą się obligacje firm oferujące rocznie 10 proc. a nawet więcej.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć