Przełom w nastawieniu przyszłych emerytów do dobrowolnego oszczędzania? W pierwszym półroczu aż o 16 proc. wzrosła liczba indywidualnych kont emerytalnych (IKE) i indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), na które dokonano wpłat. Tak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. Liczba aktywnych kont sięgnęła już 293 tys., wobec 1,4 mln wszystkich założonych dotychczas przez Polaków. Tak szybkiego wzrostu obsługiwanych kont nie zanotowano od 2012 roku.
O zmianie nastawienia do odkładania pieniędzy na konta emerytalne mówią też eksperci. – Faktycznie, od kilku miesięcy są one systematycznie zasilane, i to większymi kwotami niż jeszcze rok temu – ocenia Marcin Bednarek, wiceprezes BPH TFI.
IKE i IKZE to ustawowe programy dobrowolnego oszczędzania na emeryturę, pozwalające skorzystać z ulg podatkowych. W pierwszym przypadku jest to zwolnienie z tzw. podatku Belki, w drugim – możliwość odliczenia wpłat na konto od podstawy opodatkowania. Przy wypłacaniu oszczędności z IKZE po ukończeniu 65 lat zapłacimy tylko 10-proc. zryczałtowaną stawkę podatku dochodowego.
IKE działają od 2004 r., a IKZE od 2012 r. Można je założyć w firmie ubezpieczeniowej, towarzystwie funduszy inwestycyjnych, domu maklerskim, banku lub powszechnym towarzystwie emerytalnym. W sumie na kontach zgromadzono już 5,9 mld zł. To jeszcze niewiele w porównaniu z wartością wszystkich depozytów gospodarstw domowych, która na koniec lipca przekroczyła 613 mld zł.
Eksperci podkreślają, że na poziom zainteresowania programami dobrowolnego oszczędzania miała wpływ wprowadzona przez rząd Donalda Tuska zmiana systemu emerytalnego. Przeniesiono wtedy połowę pieniędzy przyszłych emerytów z OFE do ZUS. Polacy mogli się zniechęcić do oszczędzania z obawy, że zmiana zasad gry dotknie również IKE i IKZE. – Tymczasem stało się dokładnie odwrotnie. Przynajmniej wśród naszych klientów – mówi Michał Wojciechowski z DM BOŚ.