Pierwsze sześć miesięcy 2017 r. było bardzo dobre dla warszawskiej giełdy. Indeks największych spółek, WIG20, od początku roku do 22 czerwca urósł o 18 proc., a popularne „średniaki” z mWIG40 zwiększyły swoją wartość o blisko 16 proc. Trochę gorzej radziły sobie małe spółki z sWIG80, ale i tak inwestorzy mogli zarobić na nich ponad 11 proc.
– W 2017 r. polska giełda w niezłym stylu powróciła do europejskiej czołówki. Dobra koniunktura na warszawskiej giełdzie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, że 2017 r. będzie pomyślny dla akcji – mówi Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI.
Co mogło zaskoczyć
– Zdecydowanie największym zaskoczeniem w pierwszej połowie roku była siła dużych spółek. Kursy akcji niektórych z nich, np. PZU, wzrosły o ponad 30 proc. bez większego uzasadnienia wynikami spółki – mówi Jarosław Lis, zarządzający w BPH TFI.
Podobnego zdania jest Alfred Adamiec, zarządzający aktywami w Niezależnym Domu Maklerskim.
– Największą pozytywną niespodzianką pierwszego półrocza 2017 była siła indeksu największych spółek, WIG20, w stosunku do indeksów z innych rynków wschodzących. W końcu ubiegłego roku nasze firmy z grona blue chips były notowane ze średnio kilkunastoprocentowym dyskontem (o tyle taniej – przyp. red.) w stosunku do swoich odpowiedników z rynków zagranicznych. Ta różnica w wycenie akcji została zniwelowana bardzo szybko – mówi Alfred Adamiec.