Pani Elwira od kilku lat jest klientem banku PKO BP. Miała tam kredyt mieszkaniowy. Spłaciła go, dziś zostało jej konto oraz karta kredytowa. – W maju bank wprowadzał dodatkowe zabezpieczenia do płatności w internecie 3D-Secure. Musiałam podać numer telefonu, by dostawać na niego kody autoryzujące do takich transakcji – opowiada pani Elwira.
Podała numer podczas wizyty w oddziale. Od razu zastrzegła też na piśmie, że nie chce żadnych ofert marketingowych i o sprawie zapomniała. Ale bank o niej nie zapomniał. Po trzech miesiącach zadzwoniła do klientki pracownica PKO BP. – Upewniła się, że to ja, a potem chciała mi przedstawić „specjalną ofertę kredytową” – opowiada kobieta. To panią Elwirę bardzo zdenerwowało. – Powiedziałam dzwoniącej, że nie jestem zainteresowana, że nie chcę dostawać żadnych ofert i od razu się rozłączyłam – wspomina. I pyta: – Dlaczego bankowcy, mimo mojego sprzeciwu, chcą coś wcisnąć mi na siłę? Czy raz powiedziane „nie” nic dla nich nie znaczy? Czy można się jakoś skutecznie bronić przed ich ofertami – mnoży pytania czytelniczka.
Grzegorz Culepa z biura prasowego PKO BP mówi, że nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego doszło do takiej sytuacji. – Ta osoba powinna złożyć reklamację w banku lub na infolinii, wtedy będzie można sprawdzić, które klauzule są u niej aktywne, a które nie, i dlaczego doszło do pomyłki. Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć – przyznaje Grzegorz Culepa.
Także Miłosz Gromski z ING Banku Śląskiego zapewnia, że raz złożone zastrzeżenie w sprawie ofert marketingowych powinno być skuteczne, a klienci, których ono dotyczy, nie powinni dostawać z banku informacji o nowych promocjach czy ofertach.
– Jeśli, ktoś takie oferty dostaje mimo zastrzeżenia, powinien to zgłosić do banku, a my sprawę wyjaśnimy – zapewnia pracownik ING Banku Śląskiego.