Pomimo wprowadzenia programu 500+ w ubiegłym roku liczba dłużników zwiększyła się o kilkaset tysięcy. Jak wynika z rejestrów Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor i Biura Informacji Kredytowej, dłużnicy w naszym kraju winni są łącznie 47,19 mld zł, z czego 27,98 mld zł to niespłacone kredyty, a 19,21 mld zł to należności pozakredytowe, jak rachunki za prąd, gaz, czynsz, telefon, alimenty itp. Wobec tak dużego zadłużenia, na którym cierpi cała gospodarka, branża zarządzania wierzytelnościami poprawy sytuacji upatrywała w programie Rodzina 500+. W 2016 roku korzystało z niego 3,8 mln dzieci, a do rąk Polaków trafiło ponad 15,4 mld złotych. Takie pieniądze nie podlegają zajęciu komorniczemu, ale pozostają w swobodnej dyspozycji rodziców, w praktyce mogą więc być przeznaczane także na spłatę długów. To się jednak nie potwierdziło.

– Spodziewaliśmy się, że część środków z 500+ zostanie przeznaczona na spłatę długów. Nie odnotowaliśmy jednak większych spłat z tym związanych. Być może w pierwszym okresie odbiorcy tych środków zaspokajają najpilniejsze potrzeby konsumpcyjne swoje i dzieci, a po pewnym czasie pomyślą też o regulowaniu zaległych długów – tłumaczy Rafał Buchholc, Dyrektor Pionu Strategii Windykacyjnych z Best.

Dane rynkowe oraz i tysiące rozmów telefonicznych, które doradcy BEST przeprowadzają codziennie z dłużnikami wskazują, że na 500+ najbardziej skorzystała branża AGD, a także firmy zajmujące się sprowadzaniem używanych samochodów z krajów tzw. starej UE. Wzrosły też wydatki Polaków na edukację, zabawki czy podróże – wg danych jednego z touroperatorów od czerwca do września 2016 liczba wyjazdów dzieci zwiększyła się o 20 proc. względem 2015 roku.

Sytuacji nie poprawiło także malejące bezrobocie. Obecnie wynosi ono 8,3 proc., a od stycznia 2015 r. spadło o 2 proc. Większa dostępność miejsc pracy wpływa rzecz jasna na możliwości finansowe Polaków, w tym także dłużników. Nie przełożyło się to jednak na ich większą skłonność do regulowania zobowiązań.