Polski rynek na tle światowego wygląda bardzo skromnie

U nas rekordy cenowe należą do sztuki dawnej. W ubiegłym roku najwięcej, 1,85 mln zł, zapłacono za trzy pastele Wyspiańskiego. Za granicą najdroższym dziełem – 119,9 mln dolarów – był „Krzyk” Edwarda Muncha, ale zaraz za nim znalazł się olej „Orange, Red, Yello” Marka Rothko z ceną 86,9 mln dolarów.

Publikacja: 09.05.2013 01:03

Radek Szlaga, Survivors, olej/płótno, 78 x 58 cm, 2010 r.

Radek Szlaga, Survivors, olej/płótno, 78 x 58 cm, 2010 r.

Foto: Dzięki uprzejmości Galerii LETO

– Coraz więcej osób kupuje sztukę nie tylko z miłości do niej. Sztuka uważana jest za w miarę bezpieczniejszą lokatę. Niepewność ekonomiczna zwiększa popyt na inwestycje alternatywne. Wiele osób straciło zaufanie do banków. Jednym z atutów rynku sztuki jest to, że funkcjonuje on w oderwaniu od rynków finansowych. Co prawda nadal jesteśmy bardziej w przedsionku niż nawet w przedpokoju światowego rynku, ale i u nas można zauważyć tendencje wzrostowe – mówi Andrzej Starmach, właściciel Galerii Starmach.

Niedawna aukcja w Desie Unicum, w całości poświęcona twórczości Jerzego Nowosielskiego, pokazała, że dzieło wybitne, do tego znane, zawsze znajdzie nabywcę, który będzie gotów wyłożyć niemałą kwotę jak na nasze warunki. „Dziewczyny na statku” Nowosielskiego w 1996 r. zostały umieszczone w Księdze rekordów Guinnessa jako dzieło żyjącego polskiego malarza sprzedane za rekordową cenę; było to wtedy 45 tys. zł. 17 lat później, w 2013 r., cena wywoławcza tego obrazu wynosiła 280 tys. zł, a został on kupiony za 414 tys. zł. Tak więc stopa zwrotu z inwestycji wyniosła 820 proc., co daje średnią roczną stopę w wysokości 48 proc.

Na „Dziewczynach na statku” widnieje data 13 grudnia 1981 r. Nie wiadomo jednak, czy ma to związek z wprowadzeniem stanu wojennego. Andrzej Starmach już kilka lat temu prognozował, że jeśli na rynku pojawi się wyjątkowa praca Jerzego Nowosielskiego, osiągnie mniej więcej taką cenę.

Podczas aukcji w Desie Unicum w sumie sprzedano 21 obiektów za prawie 1,5 mln zł (wraz z opłatą aukcyjną). Wśród nich znalazły się m.in. obrazy: „Pierwszy śnieg” (230 tys. zł; cena wywoławcza 160 tys. zł) i „Akt z lustrem” (207 tys. zł; cena wywoławcza 90 tys. zł). Warto przypomnieć, że prace Jerzego Nowosielskiego, który teraz należy do klasyków współczesności, w latach 70. można było kupić za 100-300 dolarów.

Jak mówi Andrzej Starmach, cały czas niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się dokonania Henryka Stażewskiego (12. pozycja w Kompasie Sztuki). Najbardziej poszukiwane są jego reliefy z lat 60. Kosztują 200–400 tys. zł.

Wysokie notowania na rynku ma także Tadeusz Brzozowski (13. w Kompasie Sztuki). Za jego pracę, w zależności od formatu, okresu, w jakim została wykonana itd., trzeba zapłacić od 40 tys. do 400 tys. zł.

Andrzej Starmach od lat sprzedaje w swojej galerii sztukę, którą sam kolekcjonuje. Zgromadził już ponad 600 obiektów, część prezentowana jest w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Rosną obroty

Czy warto inwestować w sztukę współczesną? Na pewno tak. Rynek sztuki rozwija się nawet w obecnych kryzysowych czasach.

Jak wynika z raportu ArtPrice, w 2012 r. obroty na światowym rynku aukcyjnym wyniosły 12,3 mld dolarów. Okazały się o ponad 6 proc. wyższe w porównaniu z poprzednim rokiem, który też był rekordowy. Dla porównania, szacunkowa wartość polskiego rynku sztuki wynosi 300–350 mln zł.

Największym zainteresowaniem cieszyła się sztuka współczesna. Co prawda najdrożej sprzedanym dziełem był słynny „Krzyk” Edwarda Muncha, artysty XIX-wiecznego (na aukcji w Sotheby’s w Nowym Jorku zapłacono za niego 119,9 mln dolarów), ale następny na liście rekordów był olej „Orange, Red, Yello” zmarłego w 1970 r. Marka Rothko; anonimowy kolekcjoner wyłożył na tę pracę 86,9 mln dolarów (Christie’s, Nowy Jork). Wcześniej obraz należał do bankiera i kolekcjonera Davida Rockefellera, który w 1960 r. kupił abstrakcję wówczas mało znanego twórcy za 10 tys. dolarów.

Inne z najbardziej pożądanych dzieł sztuki współczesnej, „Sleeping Girl” Roya Lichtensteina, w ubiegłym roku zostało sprzedane za 44,8 mln dolarów. Wysokie ceny uzyskały również prace Francisa Bacona (77 mln dolarów) i Andy’ego Warhola (64 mln dolarów). W sumie w 2012 r. aż 51 dzieł kosztowało powyżej 10 mln dolarów każde.

U nas najwyżej ceniona sztuka dawna

Polski rynek na tym tle wygląda bardzo skromnie. Rekordy cenowe należą do sztuki dawnej. W ubiegłym roku najwięcej, 1,85 mln zł, zapłacono za trzy pastelowe portrety rodziny Sternbachów Stanisława Wyspiańskiego (1904 r.). Nie jest to jednak najdroższe dzieło wylicytowane na aukcji w naszym kraju. Rekord wciąż należy do obrazu Henryka Siemiradzkiego „Rozbitek” (2,13 mln zł 12 lat temu).

Właściciele galerii i domów aukcyjnych nie narzekają jednak na obroty. Dla Desy Unicum 2012 r. był rekordowy, jeśli chodzi o transakcje na aukcjach. Łącznie przeprowadzono 35 aukcji, w tym m.in. pierwszą w Polsce aukcję wyprzedażową rezydencji. Nowością była też Aukcja Designu i Vintage’u.

W ramach private sales sprzedano kilkanaście wyjątkowych dzieł, wśród nich sprowadzoną do Polski realistyczną „Propozycję” Władysława Czachórskiego (500 tys. zł).

Przeważająca część rodzimej twórczości licytowana jest na krajowych aukcjach, na których pojawiają się też zagraniczni kolekcjonerzy. Licytują oni przez telefon bądź za pośrednictwem platform internetowych, takich jak liveauctioneers.com.

Prace polskich artystów obecne są również na zagranicznych aukcjach. W zeszłym roku były to m.in. dzieła Wojciecha Fangora (sprzedane za ponad 83 tys. dolarów), Piotra Uklańskiego (ponad 56 tys. dolarów), Igora Mitoraja (ponad 100 tys. dolarów) czy Tamary Łempickiej (4,8 mln dolarów).

– Kolekcjonerzy coraz większą wagę przywiązują do renomy artysty oraz jakości oferowanych obiektów. Interesują ich też dodatkowe informacje, m.in. liczba wystaw, na których praca była prezentowana, tytuły wydawnictw, w których były publikowane reprodukcje. Dodatkowym atutem jest obecność w cenionej kolekcji. Dlatego popularne są takie wydarzenia jak licytacja z kolekcji Fundacji Signum czy z budowanego przez wiele lat zbioru Cezarego Pieczyńskiego – mówi Juliusz Windorbski, prezes zarządu Desy Unicum.

Stefan Szydłowski, właściciel warszawskiej Galerii Stefan Szydłowski, mówi, że zainteresowanie sztuką współczesną jest spore. Jego galeria oferuje m.in. prace wybitnego twórcy Wojciecha Fangora, który w zeszłym roku z okazji 90. urodzin doczekał się dużej monograficznej wystawy w Muzeum Narodowym w Krakowie (kuratorem był Stefan Szydłowski). Dzieła Fangora kosztują od 80 tys. do 250 tys. zł.

W tej samej galerii dostępne są prace Stefana Krygiera (20–80 tys. zł), wielkiego twórcy związanego z łódzką awangardą.

Młodzi pną się w górę

Janina Górka-Czarnecka, właścicielka krakowskiej Galerii Artemis, również jest zadowolona z ubiegłorocznych rezultatów. Znani twórcy na ogół są sprzedawani po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na przykład za nieduży olej Tadeusza Brzozowskiego zapłacono 36 tys. zł, za małą, abstrakcyjną pracę Kantora 32 tys. zł. Obraz Jerzego Nowosielskiego został kupiony za 60 tys. zł, Tadeusza Dominika za 22 tys. zł, a Edwarda Dwurnika za 40 tys. zł.

Coraz więcej entuzjastów zdobywają młodzi twórcy, m.in. Radek Szlaga (rocznik 1980), zwycięzca Kompasu Młodej Sztuki 2012 (ranking młodych polskich artystów opublikowaliśmy w „Moich Pieniądzach” 29 listopada 2012 r.). W tegorocznym Kompasie Sztuki Radek Szlaga zajął 25. miejsce. Jest to najwyższa lokata wśród twórców, którzy nie ukończyli 35 lat. Ceny jego wielowątkowych prac olejnych dochodzą do 60 tys. zł.

Dobrze sprzedają się surrealistyczne obrazy Michała Chudzickiego, który świadomie zniknął z rynku na dwa lata, działając jako swoje artystyczne alter ego, czyli Bruno Larek (ceny prac od 500 zł do 9 tys. zł). Dużą popularnością cieszą się aukcje młodej sztuki z niskimi cenami wywoławczymi (często 500 zł). Dla wielu debiutantów jest to jedyna możliwość pokazania prac. Organizowanych jest też wiele targów sztuki.

– Można tam na przykład kupić odcisk stopy uznanego twórcy. Nie wiem, czy jest to takie mrugnięcie do nas okiem, czy może już małe dzieło sztuki. W każdym razie ja taki odcisk stopy mam – twierdzi Marcin Gołębiowski, kurator krakowskiej Art Agendy Nova.

– Ze względu na dużą popularność Aukcji Młodej Sztuki zaczęliśmy kilka lat temu rozdzielać w statystykach sztukę najnowszą od współczesnej. W 2012 r. dzieła sztuki współczesnej stanowiły połowę całego naszego obrotu aukcyjnego (w 2011 roku 28 proc.), sztuka najnowsza 7 proc., a sztuka dawna niewiele ponad 40 proc. Z pewnością do tego znaczącego wzrostu przyczyniły się dwie aukcje fotografii Miltona H. Greene’a z kolekcji FOZZ – mówi Juliusz Windorbski.

Sztuka
Zdrożeją obrazy malarzy kolorystów
Sztuka
Tanio kupowali zaginione dzieła i odsprzedawali je za miliony
Sztuka
Tanie wybitne obrazy jako fundusz emerytalny. W co zainwestować
Sztuka
Nikifor na wystawie. Prace niespotykane na rynku
Sztuka
Sztuka komiksu na inwestycję i do zbioru