Polacy rzucili się na diamenty podczas pandemii

Zarówno kamienie inwestycyjne jak i biżuteria z brylantami mimo pandemii sprzedają się coraz lepiej. Mowa nawet o kilkudziesięcioprocentowych wzrostach sprzedaży.

Publikacja: 27.06.2020 12:35

Polacy rzucili się na diamenty podczas pandemii

Foto: Adobe Stock

Obecnie światowy rynek jest po prostu zapchany diamentami, pięciu największych światowych producentów ma zapasy warte ok 3,5 mld dol. To efekt zamknięcia salonów stacjonarnych, produkty ekskluzywne online nie sprzedają się tak dobrze. Dotyczy to zwłaszcza brylantowej biżuterii kupowanej często na specjalne okazje typu ślub, a takie imprezy też zostały odwołane.

Warto sprawdzić: Czy na blasku diamentów można jeszcze zarobić

Boom w Polsce

Nieoczekiwany boom widać jednak w Polsce, zarówno w kamieniach inwestycyjnych jak i w jubilerstwie. – Polski rynek diamentów można nazwać „wschodzącym” w porównaniu do innych krajów w Europie, ale popyt na ten surowiec stale rośnie. Tylko w pierwszym miesiącu lockdownu, w porównaniu do lutego odnotowaliśmy wzrost sprzedaży diamentów lokacyjnych o 90 proc. – mówi Marta Dębska, dyrektor zarządzająca w Grupie Goldenmark, która jest jednym z największych dystrybutorów złota, srebra i diamentów w Polsce.

Mimo globalnych zawirowań, diamenty niezmiennie pozostają atrakcyjną formą lokowania oszczędności. Przekłada się to na zainteresowanie klientów. Jak podkreślają eksperci Goldenmark, polski rynek diamentów rośnie, a spółka obserwuje coraz większe zainteresowanie diamentami lokacyjnymi wśród swoich klientów.  – Poprzednie kryzysy wywołały tylko niewielkie korekty w trendzie wzrostowym, w jakim znajdują się ceny rynkowe diamentów. W praktyce oznacza to np. że w okresie ostatniego kryzysu w 2008 r. uśredniona cena dla diamentu jednokaratowego utrzymała się na tym samym poziomie, po czym w kolejnych latach wróciła na ścieżkę wzrostów – mówi Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Goldenmark.

Warto sprawdzić: Piłsudski jak sztabka złota. Pamiątki są przebojami rynku

Inne firmy widzą również wzrost zainteresowania. – Pandemia spowodowała ogromny wzrost ruchu klientów, w naszym przypadku to ok. 50 proc. Klientów do inwestycji w kamienie zachęcają niskie stopy procentowe i generalnie niezadowolenie ze sposobu zarządzania ich oszczędnościami przez banki – mówi właściciel serwisu Gelber.pl

Za kamień inwestycyjny uważane są kamienie z co najmniej 1 karatem wagi, choć ważne są też inne parametry jak rodzaj szlifu, kolor czy przejrzystość. Na tym rynku działa kilkadziesiąt firm i niestety zdarza się, ze oferowane są kamienie o gorszych parametrach, z marżą pośrednika co obniża ich wartość inwestycyjną. Sprzedawane są kamienie z wysoką fluorescencyjnością, które nie są tak poszukiwane i ciężko uzyskać zwrot takiej inwestycji. Stad ważne jest profesjonalne doradztwo jak i dostęp do kamieni bezpośrednio u dystrybutora, a nie przez sieć pośredników, co podnosi ich ceny – dodaje.

Oczywiście producenci kamieni jubilerskich również musza zmagać się ze zmianami koniunktury. Indeks RapNet dla diamentów karatowych stracił na wartości 5,3 proc., dla kamieni 0,3-karatowych 7,5 proc., a 0,5-karatowych 4,9 proc., mimo że w czwartym kwartale ubiegłego roku ceny kamieni zaczęły już wzrastać. Z analiz firmy Fancy Color Research Foundation śledzącej ceny kolorowych diamentów wynika, że w latach 2005–2019 drożały one średnio o ponad 25 proc. rocznie. Najwięcej wzrosła wartość małych różowych kamieni – przez ostatnie 20 lat ponad 500 proc.

Nowe diamenty

Na rynku pojawiła się też nowa kategoria czyli diamenty laboratoryjne, które są tańsze od kamieni naturalnych i przez rosnącą podaż oznaczają dodatkowo presję na firmy wydobywcze. – Pomimo wielu krótkoterminowych wyzwań oczekujemy pozytywnego wyniku dla rynku diamentów w perspektywie długoterminowej. Branża musi tylko przetrwać niepewność ze względu na ciągłą niestabilność geopolityczną, wyraźne oznaki zbliżającej się recesji i ograniczone wsparcie marketingowe, zwłaszcza w przypadku biżuterii niemarkowej i niższej klasy – mówi Olya Linde, partner Bain & Company i główny autor raportu Global Diamond Industry 2019.

Warto sprawdzić: Na rynku numizmatów można zarobić i to całkiem nieźle

Laboratoryjne kamienie są dostępne już również w Polce, a branża jubilerska także obserwuje pozytywne trendy na rynku.

– Trudne czasy jak zawsze sprzyjają sprzedaży złota i brylantów. Oczywiście skala sprzedaży spadła, ale patrząc na trendy kupujący wyraźnie traktują brylantową biżuterię jako najlepszy wybór i swoistą lokatę kapitału. Szczególnie, że w ostatnich miesiącach głośno było o podwyżkach cen złota. Aktualne jest przekonanie, że wysokiej jakości biżuteria to produkt, który ma stabilną wartość – mówi Radosław Jakociuk, prezes W.KRUK. – Zyskują złoto i brylanty, zarówno kopalne jak i laboratoryjne, oraz inne kamienie szlachetne, traci nieco srebro, które z uwagi na niższe przedziały cenowe często stanowiło zakup nieplanowany, przy okazji przechadzania się po centrum handlowym. Dziś zakupy są konkretne, Klienci przychodzą do salonów po wybrany produkt. Większe zdecydowanie kupujących widać również w internecie, chociaż brylanty raczej kupuje się stacjonarnie, na przykład brylantowe pierścionki zaręczynowe. W czerwcu widzimy już nawet dwucyfrowe wzrosty w kategoriach produktów brylantowych – dodaje.

Obecnie światowy rynek jest po prostu zapchany diamentami, pięciu największych światowych producentów ma zapasy warte ok 3,5 mld dol. To efekt zamknięcia salonów stacjonarnych, produkty ekskluzywne online nie sprzedają się tak dobrze. Dotyczy to zwłaszcza brylantowej biżuterii kupowanej często na specjalne okazje typu ślub, a takie imprezy też zostały odwołane.

Warto sprawdzić: Czy na blasku diamentów można jeszcze zarobić

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Bezpieczna przystań, czyli po co oszczędzać w złocie
Portfel inwestycyjny
Inflacja uderzyła w oprocentowanie obligacji skarbowych. Jak nie stracić?
Portfel inwestycyjny
Centra usług: szlifujący się diament
Portfel inwestycyjny
Inwestorzy w oczekiwaniu na obniżki stóp procentowych
Portfel inwestycyjny
Przy wysokim wzroście płac w 2024 r. oszczędności Polaków mogą dalej rosnąć