Na wysokich cenach paliw, ogrzewania i elektryczności da się nieźle zarobić

Na kryzysie energetycznym nie trzeba tylko tracić, ale można też zarabiać. Haczyk tkwi jednak w tym, że nie jest to ani łatwe, ani pozbawione ryzyka.

Publikacja: 17.12.2022 15:45

Amundi, Lyxora oraz Xtrackers – fundusze indeksowe branży naftowej dały w ostatnich 12 miesiącach za

Amundi, Lyxora oraz Xtrackers – fundusze indeksowe branży naftowej dały w ostatnich 12 miesiącach zarobić około 70 proc.

Foto: shutterstock

Niełatwo jest znaleźć sposób, by uchronić się przed skutkami, jakie kryzys energetyczny niesie dla naszych kieszeni. Średnie ceny benzyny 95 i LPG są o około 40 proc. wyższe niż jeszcze dwa lata temu, a oleju napędowego – o ponad 70 proc. wyższe. Ceny węgla w składach zaledwie w rok poszły w górę około czterokrotnie, a od nowego roku w życie wejdą podwyżki cen elektryczności, gazu i ciepła.

Okazuje się, że przed wzrostem cen surowców energetycznych można się jednak nie tylko zabezpieczyć, ale i próbować na nim zarabiać, choć nie jest to ani łatwe, ani pozbawione ryzyka. Służące do tego instrumenty oferują rynki finansowe – można tam inwestować w surowce bezpośrednio, ale i za pośrednictwem akcji spółek korzystających na wzroście cen tych ostatnich.

Obstawianie cen surowców to spore ryzyko

Zdecydowanie najbardziej ryzykowną – a przez to zwykle rekomendowaną głównie doświadczonym inwestorom spekulacyjnym – strategią jest handel instrumentami opartymi na cenach surowców. Ich notowania są bardzo zmienne, a przechodzenie kryzysu energetycznego w bardziej łagodne stadium – przy jednoczesnej perspektywie globalnej recesji – może oznaczać, że ich ceny nie będą rosnąć, ale wręcz zaczną spadać.

Między rynkami poszczególnych surowców energetycznych widać przy tym bardzo duże różnice w zachowaniu. Wszystko dlatego, że odbiorcy nie mogą np. szybko przechodzić między ogrzewaniem węglem i gazem, a przy niedoborach węgla energetycznego elektrownie nie mogą przerzucić się na węgiel koksowniczy, z którego korzystają huty.

Czytaj więcej

Bessa im niestraszna. Spółki z GPW z rekordowymi wycenami

Spośród instrumentów dostępne są kontrakty terminowe, certyfikaty inwestycyjne i oparte na surowcach fundusze ETF, z których zdecydowanie najbardziej ryzykowne są te pierwsze. Najbardziej płynnym – i do tego globalnym – rynkiem jest rynek ropy naftowej. Jednak w przypadku gazu płynny jest rynek kontraktów z USA, gdzie ceny zwykle niewiele mają wspólnego z przebiegiem kryzysu energetycznego w Europie. W wiele surowców nie da się zainwestować w ogóle.

Państwowy właściciel nie rokuje dobrze

Znacznie bezpieczniejszym sposobem na rozgrywanie kryzysu energetycznego wydaje się inwestowanie w spółki wydobywcze i producentów energii. Niestety, nie we wszystkie, co szczególnie dobrze widać na polskim podwórku. Na czas kryzysu energetycznego słabą inwestycją okazały się akcje przedstawicieli polskiej branży energetyki konwencjonalnej. W skali tego roku branżowy indeks WIG Energia jest na 12-proc. minusie, co oznacza tylko nieco lepsze zachowanie w porównaniu z 18-proc. spadkiem WIG.

Sektor jest ściśle uregulowany, dominuje w nim własność państwowa, a o realizacji projektów niejednokrotnie decydują względy polityczne. Zdaniem inwestorów mniejszościowych niektóre transakcje dokonywane przez spółki, jak chociażby sprzedaż za symboliczną złotówkę Polskiej Grupy Górniczej czy Taurona Wydobycie, rażąco łamały ich prawa.

Wielkim wygranym kryzysu energetycznego powinien też być PKN Orlen, którego notowania są jednak w tym roku na 10-proc. minusie. Wyniki napędza spadek importu rosyjskiego diesla, który winduje marże jego europejskich producentów. Problemem są jednak ciążące na wycenie obawy, że rekordowe zyski zostaną z paliwowej spółki w ten czy inny sposób wyprowadzone.

OZE własnymi ścieżkami chodzą

Zarabiać na wysokich cenach energii nie jest łatwo także za pośrednictwem branży energetyki odnawialnej. W ostatnim czasie inwestowanie w szereg należących do niej spółek przypominało przejażdżkę na kolejce górskiej. Będący liderem branży przydomowych instalacji fotowoltaicznych Columbus Energy był w 2020 r. bohaterem spektakularnej hossy, jednak ze względu na zbyt wysokie zlewarowanie popadł w kłopoty, co przypłacił spadkiem kursu o ponad 90 proc.

Czytaj więcej

Spółki, które nie dały się bessie. Na celowniku kupujących

Wielką popularnością wśród indywidualnych inwestorów cieszy się producent oprzyrządowania do fotowoltaiki Sunex, ale dopiero czas pokaże, na ile ma to pokrycie w fundamentach. Najbardziej okrzepłym graczem z branży jest Polenergia, której kapitalizacja w szczytowym momencie zbliżała się do 10 mld zł. Jednak zdaniem analityków biur maklerskich Santandera i mBanku jej akcje nie mają wielkiego potencjału.

Niektórzy inwestorzy wręcz obawiają się, że na wzroście cen energii produkująca ją spółka… straci, a to za sprawą warunków, na jakich zawarła długoterminowe kontrakty. Niektórzy inwestorzy potencjału upatrują w wykonawcy projektów wiatrowych i fotowoltaicznych ONDE, którego akcje od debiutu z lipca 2021 r. nie rozpieszczały za sprawą słabych wyników.

Wielka hossa producentów węgla

Pod kreską w skali tego roku znajduje się nawet indeks spółek z sektora górniczego. WIG Górnictwo traci 4 proc., przy czym trzeba przyznać, że stopę zwrotu z niego zaniża dominujący w nim – a reprezentujący górnictwo miedzi – tracący 11 proc. KGHM. 62-proc. zwyżką notowań mogą w tym roku cieszyć się akcjonariusze JSW, i to nawet mimo tego, że produkuje ona głównie węgiel koksowniczy, którego ceny w tym roku zachowywały się słabiej niż energetycznego.

Zysk na akcjach produkującej ten drugi rodzaj Bogdanki jest jednak skromniejszy, bo sięga 30 proc. Spółka ostrzegła, że ze względu na problemy geologiczne wydobycie węgla będzie niższe od planów, ale potencjał wzrostowy jej akcji ograniczają przede wszystkim długoterminowe kontrakty na dostawy zawarte z kontrolującą ją państwową Eneą.

Najlepiej w branży radzi sobie drożejący w tym roku o ponad 190 proc. Bumech, który dwa lata temu kupił na loterii wygrywający los, przejmując w czasie dekoniunktury największą prywatną kopalnię węgla w Polsce – PG Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. Również w przypadku największych polskich spółek węglowych przypomina o sobie problem państwowego właściciela i jego podejścia do interesu akcjonariuszy mniejszościowych.

Zysków łatwiej szukać za granicą

Ten problem przynajmniej częściowo znika, jeśli rozejrzeć się za granicą. Dopiero w takim otoczeniu widać, że inwestycjom w akcje z branży nie musi szkodzić nawet normalizowanie się cen surowców. Choć jesienna fala spadkowa obniżyła europejskie ceny węgla energetycznego ARA o około połowę, to zniżki obliczanego przez Bloomberg Intelligence globalnego indeksu jego producentów okazały się przejściowe i w skali tego roku wciąż umacnia się on prawie o trzy czwarte.

Czytaj więcej

7 rzeczy, które trzeba wiedzieć o obligacjach. Niespotykana skala wyprzedaży

Najbardziej zwracają uwagę zwyżki notowań branży węglowej w będącej drugim co do wielkości eksporterem węgla na świecie Australii. Od początku roku ceny akcji Whiteheaven Coal czy New Hope Corp. skoczyły trzy-, a nawet czterokrotnie. Niemal równie imponujące zwyżki notowali amerykańscy producenci węgla, nawet mimo tego, że ci produkują głównie na rynek krajowy, w tym Peabody Energy czy Alliance Resource Partners.

Na liście największych pod względem kapitalizacji producentów węgla na świecie najwięcej jest podmiotów z Chin, a w dalszej kolejności z Indonezji – największego eksportera tego surowca na świecie. Problem jednak tkwi w tym, że tak egzotyczny rynek nie jest dostępny dla indywidualnych inwestorów w Polsce.

Pewną pomoc w tej kwestii oferują fundusze ETF. Tworzone przez iShares, Amundi, Lyxora oraz Xtrackers fundusze indeksowe branży naftowej dały w ostatnich 12 miesiącach zarobić około 70 proc. ETF-y branży czystej energii, oferowane m.in. przez Invesco, iShares, Lyxora oraz Global X, pokazują roczne stopy zwrotu sięgające od minus 23 proc. do minimalnego plusa. Nie ma jednak funduszy branży węglowej. Jedyny taki fundusz, VanEck Vectors Coal ETF, został zlikwidowany dwa lata temu po 12 latach działania na fali wychodzenia branży inwestycyjnej z tego najbrudniejszego z paliw.

Niełatwo jest znaleźć sposób, by uchronić się przed skutkami, jakie kryzys energetyczny niesie dla naszych kieszeni. Średnie ceny benzyny 95 i LPG są o około 40 proc. wyższe niż jeszcze dwa lata temu, a oleju napędowego – o ponad 70 proc. wyższe. Ceny węgla w składach zaledwie w rok poszły w górę około czterokrotnie, a od nowego roku w życie wejdą podwyżki cen elektryczności, gazu i ciepła.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inwestycje Alternatywne
Rekordowe ceny pamiątek patriotycznych
Inwestycje Alternatywne
Rosną ceny obrazów Józefa Czapskiego. To dobra lokata
Inwestycje Alternatywne
Pierwszym komiks z Supermanem sprzedany za rekordowe 6 mln dolarów
Inwestycje Alternatywne
Jak bezpiecznie kupować złoto i nie wpaść w pułapkę „owczego pędu”
Inwestycje Alternatywne
Zabytkowe książki mogą tylko podrożeć